Nie mogę uwierzyć, że moi rodzice nie powiedzieli mi o tym, że jestem
adoptowana. No ale nic, może mieli jakiś powód - pomyślałam. Szłam tak
cały czas, tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się kawał
drogi od mojego dotychczasowego domu.
Idąc polami, zauważyłam staruszkę podeszłam do niej.
- Dzień dobry - powiedziałam.
- Witaj - odpowiedziała mi starsza pani. - Dokąd idziesz dziewczynko - zapytała z dużym zaciekawieniem kobieta.
- Ja idę w stronę tamtych gór, wydają mi się one takie tajemnicze - odpowiedziałam.
- Co? W stronę gór? Wystrzegaj się ich - wykrzykiwała starsza pani
- Ale dlaczego ? - zapytałam, lecz nie otrzymałam odpowiedzi.
Staruszka tak jakby zniknęła, a ja mimo ostrzeżenia
ruszyłam w stronę gór. Szłam tak bez przerwy 9 godzin. Gdy już do nich
dotarłam byłam wyczerpana, więc ległam na trawie.
Rano obudziły mnie promienie słońca delikatnie muskające moją twarz. Leżałam tak mając jeszcze zaspane oczy, gdy nagle światło zniknęło z
mojej twarzy, a pojawił się cień. Szybko spojrzałam na niebo lecz nie
było nic, żadnej chmurki.
Wstałam, a w oddali ujrzałam lecącego smoka. Pobiegłam w tym
kierunku. Moim oczom ukazał się wielki gad. Obserwowałam go zza kępy krzaków.
Gdy nagle po moich nogach przebiegła mysz. Nienawidzę ich, więc wydarłam
się na cały głos. Smok zauważył mnie i w jednej chwili rozwalił kępę za
którą byłam schowana. Uciekałam, niestety smok zagonił mnie do
szczeliny z której nie było wyjścia. Modliłam się, gdyż wiedziałam, że
to będzie koniec.
Spojrzałam w niebo, a na nim ujrzałam sylwetkę
drugiego smoka o białym umaszczeniu. Jedyne co pamiętam z tamtego
spotkania to bitwę smoków oraz to, jak dostałam małym głazem w głowę, który spadł z urwiska nad szczeliną.
Obudziłam się leżąc na
smoku. Nie wiedziałam dokąd lecimy i ile czasu, ale gdy dolecieliśmy do małej
wioski zeszłam ze smoka, a on ukłonił mi się. Zrobiłam tak samo, po czym
podeszłam do niego i podziękowałam za uratowanie życia poklepując go po
grzbiecie.
- Nazwę cię Nefertiti - powiedziałam, a smoczyca popatrzyła się na mnie. W jej oku widziałam przyjazny błysk.
wtorek, 26 sierpnia 2014
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
Zmiany, zmiany, ach te zmiany!
Dzień dobry, cześć i czołem! Administracja powinna powiadomić członków YDW o licznych przybyłych i nadchodzących zmianach (R.O. pkt. 1.5), oczywiście na lepsze! W tym celu powstaje ten post.
1. Już jakiś czas temu pojawiła się zakładka "OSADY" na zastępstwo dawnych "Jeźdźców". W podstronach możecie poczytać o osadach i ich nienależących od klany mieszkańcach. Znajdziecie też tam linki do formularzy poszczególnych postaci pochodzących z danych osad.
2. Od teraz w formularzach pojawi się nowy punkt: "Informacje z opowiadań". Znajdzie się tam każda ciekawostka o postaciach, którą można wywnioskować z napisanych przez nią lub innych opowiadaniach.
3. Zakładka "PRACA" ulegnie za jakiś czas licznym zmianom. Zostaną też wprowadzone nowe posady i limity oraz wymagania.
4. Niedługo też zmianom ulegną zakładki "TERENY" i "STWORZENIA".
5. Mogą zajść zmiany w zakładce czas, ale to nie jest pewne.
6. Członkowie mają prawo do wyboru rasy i gatunku smoka, gdyż sprawiało to administracji problemy (zdjęcie pasujące jakiemuś smokowi nie zgadzało się z jego innymi cechami)
7. I niespodzianka! Aby ułatwić odnalezienie się w świecie opowiadań raz na tydzień-dwa jeden z administratorów doda ciekawostkę dotyczącą ważnej rzeczy w naszym świecie. Będą one dotyczyć ludzi, smoków, historii, i innych ciekawych rzeczy. Pierwsza ciekawostka już za kilka dni.
3. Zakładka "PRACA" ulegnie za jakiś czas licznym zmianom. Zostaną też wprowadzone nowe posady i limity oraz wymagania.
4. Niedługo też zmianom ulegną zakładki "TERENY" i "STWORZENIA".
5. Mogą zajść zmiany w zakładce czas, ale to nie jest pewne.
6. Członkowie mają prawo do wyboru rasy i gatunku smoka, gdyż sprawiało to administracji problemy (zdjęcie pasujące jakiemuś smokowi nie zgadzało się z jego innymi cechami)
7. I niespodzianka! Aby ułatwić odnalezienie się w świecie opowiadań raz na tydzień-dwa jeden z administratorów doda ciekawostkę dotyczącą ważnej rzeczy w naszym świecie. Będą one dotyczyć ludzi, smoków, historii, i innych ciekawych rzeczy. Pierwsza ciekawostka już za kilka dni.
Mam nadzieję, że zaakceptujecie zmiany
~ Melanka9000
P.S. Przypomina się iż smoki nie mówią. Błąd ten z opowiadania Kiry został skorygowany wprowadzeniem takiej zdolności mędrkom myślicielom. Inne smoki magii też mają swe zdolności.
niedziela, 24 sierpnia 2014
Marika
Praca: Opiekunka do dzieci
Osada: Południowa
Charakter: Marika jest spokojna, lubi od czasu do czasu z kimś pogadać. Łatwo wpada w złość, nie lubi narzucania jej się. Jest także nieśmiała, przez co ciężko jest jej nawiązać kontakt z innymi.
Smok: brak
~*~
Partner: szuka prawdziwej miłości
Dzieci: brak
~*~
Styl: Nie ma określonego stylu, lubi ubierać się wygodnie, ale też elegancko, nie nosi sukienek, zakłada je tylko kiedy zajdzie taka potrzeba.
Historia: Mieszkała z rodzicami była bardzo szczęśliwa, jednak któregoś dnia odkryła o sobie szokującą prawdę . Była sierotą, to wydarzenie tak nią wstrząsnęło, że postanowiła opuścić rodzinny dom i wyruszyć w świat.
Smocze Galeony: 200 ❀
Inne zdjęcia: brak
Autor: LadyRoszpunka
___________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Luki zostaną uzupełnione. [Problemy techniczne]
___________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Informacje z opowiadań:
Osada: Południowa
Charakter: Marika jest spokojna, lubi od czasu do czasu z kimś pogadać. Łatwo wpada w złość, nie lubi narzucania jej się. Jest także nieśmiała, przez co ciężko jest jej nawiązać kontakt z innymi.
Smok: brak
~*~
Partner: szuka prawdziwej miłości
Dzieci: brak
~*~
Styl: Nie ma określonego stylu, lubi ubierać się wygodnie, ale też elegancko, nie nosi sukienek, zakłada je tylko kiedy zajdzie taka potrzeba.
Historia: Mieszkała z rodzicami była bardzo szczęśliwa, jednak któregoś dnia odkryła o sobie szokującą prawdę . Była sierotą, to wydarzenie tak nią wstrząsnęło, że postanowiła opuścić rodzinny dom i wyruszyć w świat.
Smocze Galeony: 200 ❀
Inne zdjęcia: brak
Autor: LadyRoszpunka
___________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Imię: Nefertiti
Wiek: -
Płeć: Samica
Rasa: Smok wody
Gatunek: Sierściuch rzeczny
Płeć: Samica
Rasa: Smok wody
Gatunek: Sierściuch rzeczny
Cechy: -
~*~
Wysokość w kłębie: 40 stóp
Ogień: -
Zasięg plucia: 40 stóp
~*~
Tresura: Słaby
Potomstwo: Brak
Partnerstwo: Brak
Wysokość w kłębie: 40 stóp
Ogień: -
Zasięg plucia: 40 stóp
~*~
Tresura: Słaby
Potomstwo: Brak
Partnerstwo: Brak
~*~
Historia poznania: [KLIK]
Właściciel: Marika ValentineHistoria poznania: [KLIK]
Luki zostaną uzupełnione. [Problemy techniczne]
___________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Informacje z opowiadań:
- Marika boi się myszy
sobota, 23 sierpnia 2014
Od Chrisa C.D. Lydianne
Po kilku godzinach zwiedzania wróciliśmy do osady.
-Tak w ogóle to gdzie ja mam mieszkać ?-Odezwałem się kiedy tylko zeszliśmy z smoków.
-Jest tu kilka wolnych domków. Możesz sobie jakiś wybrać. -Odpowiedziała jak zwykle z uśmiechem który odwzajemniłem. Po zwiedzeniu kilku z nich wybrałem. Był to mały domek z sypialnią, łazienką, kuchnią i salonem. Był już urządzony więc nie musiałem praktycznie nic robić, no może poza tym że musiałem kupić jedzenie, nowe ubrania itp.
-To może poduczysz mnie trochę ?-Zapytałem z nadzieją.
<Lydianne ?>
piątek, 22 sierpnia 2014
Od Luny
Jak zwykle przechadzałam się po lesie ze szkicownikiem i ołówkiem pod pachą. Ta "puszcza" była dla mnie drugim domem. Ile smoków tu poznałam i ile czasu spędziłam na przesiadywaniu tutaj. Jednak tym razem nie szukałam nikogo do rozmawiania, tylko do narysowania. Liczyłam na smoka motylego, ale nie ma ich dużo w naszym lesie.
-Hm... Może w górach znajdę Piorunomiota?- uśmiechnęłam się sama do siebie, a następnie przyspieszyłam kroku. Jakiś czas później, już wspinałam się na szczyt najwyższej góry. Była bardzo stroma, ale właśnie w takich odizolowanych miejscach smoki lubią przesiadywać.
Gdy już znalazłam się na szczycie, usiadłam na jednej ze skał by nie spaść w przepaść dzielącą dwie góry, na samym jej dnie była rzeka o kamiennym dnie. Była bardzo płytka, więc wpadnięcie do niej z tak dużej wysokości jak 645 metrów, byłoby śmiertelne. Smoki latały w powietrzu a ja szkicowałam ich ciała w locie przecinające przestrzeń. Gdy nagle coś popchnęło mnie i wypuściłam z rąk ołówek i szkicownik, a te z kolei upadły tuż przy samej przepaści. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Powoli podeszłam do szkicownika, uklękłam i podparłam się jedną ręką, a drugą sięgnęłam po przedmiot. Coś stuknęło mnie w plecy, przestraszona odwróciłam się szybko i pospiesznie wstałam, ale... Nie zauważyłam jak blisko przepaści byłam. Potknęłam się o kamień... I spadłam. Leciałam, jak smok nurkujący do wody.
Zaczęłam okropnie krzyczeć.
To już koniec- pomyślałam. Ale to nie był koniec. Zamknęłam oczy. Poczułam, że na czymś leżę. Widocznie śmierć dotknęła mnie bezboleśnie. Otworzyłam oczy by ujrzeć Niebiosa. I ujrzałam. Ale to były po prostu chmury i błękitne niebo. Nic innego. Spojrzałam, że wciąż na czymś leżę, a dopiero po chwili dostrzegłam, że to czyjś grzbiet, pokryty łuskami. Ze sztyletami wzdłuż. Rozejrzałam się na boki. Dwa ogromne skrzydła po obu stronach zwierzęcia.
Usiadłam na nim i odwróciłam się w stronę strony gada. Już wiedziałam co to jest. To smok.
-Ogniomiot Krótkopyski...- szepnęłam. Przejechałam ręką po jego gładkich, złotych łuskach. Był przepiękny. Ogromny i przepiękny. Na oko miał jakieś 35 stóp wysokości i może ze dwadzieścia metrów długości? Po chwili usłyszałam jego donośny ryk. Znaleźliśmy się w jakiejś dolinie. Smok pochylił się abym mogła z niego zejść.
Zrobiłam to i rozejrzałam się dookoła.
-Hmm... Ciekawe gdzie teraz jesteśmy?- spytałam sama siebie, a gad stojący obok mnie mruknął i wskazał pyskiem na tabliczkę z napisem "Green Lily". To jeden z lasów wyspy. Leży kilkadziesiąt metrów za zatoką Blue Silence. Usiadłam spokojnie na kamieniu obok tabliczki, a smok rzucił coś obok mnie. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam mój szkicownik i ołówek.
-Dziękuję- powiedziałam. Smok mruknął i położył się przede mną.
-A może chcesz żebym cię narysowała?- spytałam, a gad kiwnął głową i ułożył się ładnie, unosząc szyję. Zaczęłam szkicować. Po dwudziestu minutach, miałam jego ładny zarys, a dziesięć kolejnych minut zajęło mi zrobienie ładnych cienie i całkowite dokończenie rysunku. Pokazałam go ogniomiotowi, a on uśmiechnął się i spojrzał na mnie delikatnie. Miał duże, mądre oczy. Uwielbiam tę rasę, a w tym momencie miałam okazję przyjrzeć się z bliska osobnikowi właśnie tego gatunku. Smok patrzał mi w oczy, a ja jemu.
-Jesteś tu bardzo rzadki. Jeszcze nie widziałam twojego gatunku na naszej wyspie- rzekłam, a gad wskazał głową morze.
-Nie jesteś stąd?- spytałam. On pokiwał głową. Czyli przyleciał tu z daleka. Dobrze, że mnie zobaczył i mnie złapał. Inaczej byłabym już martwa.
-W takim razie skąd?- zastanawiałam się. Spojrzałam na gada, a on wstał i zamachał skrzydłami.
-Chcesz mnie tam zabrać? Ale musiałabym powiedzieć ojcu... Nie chcę go niepokoić- powiedziałam, więc smok pochylił się. Chciał żebym na niego wsiadła.
-Mam wsiąść? Polecimy do mojego ojca, a potem tam skąd jesteś?- w odpowiedzi smok pokiwał głową, więc usiadłam na jego szyi i złapałam się mocno, ponieważ rozłożył on obie pary swoich skrzydeł i wzbił się wysoko w powietrze. Kierowałam nim, aż w końcu znaleźliśmy się obok mojego domu. Mój tata widząc mnie siedząc na smoku wybiegł przed dom.
-Luna! Co ty robisz na... Ogniomiocie Krótkopyskim!?- zdziwił się. -Skąd on tu?- zapytał łapiąc się za głowę. Uśmiechnęłam się i wszystko wytłumaczyłam. Moi rodzice stwierdzili, że jestem dorosła i mogę robić co chcę. Dali mi dwie torby z niezbędnymi rzeczami. Następnego dnia z rana, zjadłam śniadanie, pożegnałam się z rodzicami, wsiadłam na smoka i odlecieliśmy.
W drodze zadawałam mu dużo pytań, a on odpowiadał. Pokazywał mi różne triki lotnicze oraz wiele ciekawych miejsc. Lecieliśmy wolno i swobodnie. Czasami wzlatywaliśmy ponad chmury, żebym mogła nacieszyć się tymi cudownymi chwilami.
-No więc smoku... Hm... Może nadam ci imię? Chyba, że już jakieś masz. Bo nie chciałabym zwracać się do ciebie nazwą twojego gatunku- powiedziałam. Gad zrobił pętlę w powietrzu i ryknął krótko. Zorientowałam się, że chyba nie ma imienia. Przecież był wolnym smokiem. Dzikim.
-Co powiesz na Cloudjumper? Bo złapałeś mnie zwinnie, a teraz pokazujesz mi chmury... Moim zdaniem ładnie, a twoim?- w odpowiedzi smok ryknął przyjaźnie.
-Świetnie! A więc Cloudjumper. Ile dni drogi dzieli nas od miejsca, w które mnie zabierasz?- Cloudjumper ryknął cztery razy. Czyli, że cztery dni. Po pięciu godzinach lotu, postanowiliśmy zatrzymać się. Znaleźliśmy niedużą wyspę. Zbudowałam dla siebie szałas z gałęzi.
Zatrzymaliśmy się tam na całą noc, a potem w dzień obaj uznaliśmy, że mogę trochę potresować Cloudjumpera. Robiłam to przez całą drogę.
W końcu dotarliśmy na wyspę, na którą mój smok mnie zabierał. Wylądowaliśmy na plaży. Zaraz potem przyleciał inny smok. Był to definitywnie Tygrysopas Piaskowy. Ze smoka zsiadła brunetka. Uśmiechała się miło. Podeszła do mnie.
-Hej, jestem Levander, a ty?- spytała.
-Luna Emily Lovegood- powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Witaj w Dragorum! A to twój smok? Jak ma na imię?
-To Cloudjumper- uśmiechnęłam się. Potem Levander pokazała mi wszystko, a ja postanowiłam zamieszkać w łanym domku na obrzeżach Osady Północnej.
-Hm... Może w górach znajdę Piorunomiota?- uśmiechnęłam się sama do siebie, a następnie przyspieszyłam kroku. Jakiś czas później, już wspinałam się na szczyt najwyższej góry. Była bardzo stroma, ale właśnie w takich odizolowanych miejscach smoki lubią przesiadywać.
Gdy już znalazłam się na szczycie, usiadłam na jednej ze skał by nie spaść w przepaść dzielącą dwie góry, na samym jej dnie była rzeka o kamiennym dnie. Była bardzo płytka, więc wpadnięcie do niej z tak dużej wysokości jak 645 metrów, byłoby śmiertelne. Smoki latały w powietrzu a ja szkicowałam ich ciała w locie przecinające przestrzeń. Gdy nagle coś popchnęło mnie i wypuściłam z rąk ołówek i szkicownik, a te z kolei upadły tuż przy samej przepaści. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Powoli podeszłam do szkicownika, uklękłam i podparłam się jedną ręką, a drugą sięgnęłam po przedmiot. Coś stuknęło mnie w plecy, przestraszona odwróciłam się szybko i pospiesznie wstałam, ale... Nie zauważyłam jak blisko przepaści byłam. Potknęłam się o kamień... I spadłam. Leciałam, jak smok nurkujący do wody.
Zaczęłam okropnie krzyczeć.
To już koniec- pomyślałam. Ale to nie był koniec. Zamknęłam oczy. Poczułam, że na czymś leżę. Widocznie śmierć dotknęła mnie bezboleśnie. Otworzyłam oczy by ujrzeć Niebiosa. I ujrzałam. Ale to były po prostu chmury i błękitne niebo. Nic innego. Spojrzałam, że wciąż na czymś leżę, a dopiero po chwili dostrzegłam, że to czyjś grzbiet, pokryty łuskami. Ze sztyletami wzdłuż. Rozejrzałam się na boki. Dwa ogromne skrzydła po obu stronach zwierzęcia.
Usiadłam na nim i odwróciłam się w stronę strony gada. Już wiedziałam co to jest. To smok.
-Ogniomiot Krótkopyski...- szepnęłam. Przejechałam ręką po jego gładkich, złotych łuskach. Był przepiękny. Ogromny i przepiękny. Na oko miał jakieś 35 stóp wysokości i może ze dwadzieścia metrów długości? Po chwili usłyszałam jego donośny ryk. Znaleźliśmy się w jakiejś dolinie. Smok pochylił się abym mogła z niego zejść.
Zrobiłam to i rozejrzałam się dookoła.
-Hmm... Ciekawe gdzie teraz jesteśmy?- spytałam sama siebie, a gad stojący obok mnie mruknął i wskazał pyskiem na tabliczkę z napisem "Green Lily". To jeden z lasów wyspy. Leży kilkadziesiąt metrów za zatoką Blue Silence. Usiadłam spokojnie na kamieniu obok tabliczki, a smok rzucił coś obok mnie. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam mój szkicownik i ołówek.
-Dziękuję- powiedziałam. Smok mruknął i położył się przede mną.
-A może chcesz żebym cię narysowała?- spytałam, a gad kiwnął głową i ułożył się ładnie, unosząc szyję. Zaczęłam szkicować. Po dwudziestu minutach, miałam jego ładny zarys, a dziesięć kolejnych minut zajęło mi zrobienie ładnych cienie i całkowite dokończenie rysunku. Pokazałam go ogniomiotowi, a on uśmiechnął się i spojrzał na mnie delikatnie. Miał duże, mądre oczy. Uwielbiam tę rasę, a w tym momencie miałam okazję przyjrzeć się z bliska osobnikowi właśnie tego gatunku. Smok patrzał mi w oczy, a ja jemu.
-Jesteś tu bardzo rzadki. Jeszcze nie widziałam twojego gatunku na naszej wyspie- rzekłam, a gad wskazał głową morze.
-Nie jesteś stąd?- spytałam. On pokiwał głową. Czyli przyleciał tu z daleka. Dobrze, że mnie zobaczył i mnie złapał. Inaczej byłabym już martwa.
-W takim razie skąd?- zastanawiałam się. Spojrzałam na gada, a on wstał i zamachał skrzydłami.
-Chcesz mnie tam zabrać? Ale musiałabym powiedzieć ojcu... Nie chcę go niepokoić- powiedziałam, więc smok pochylił się. Chciał żebym na niego wsiadła.
-Mam wsiąść? Polecimy do mojego ojca, a potem tam skąd jesteś?- w odpowiedzi smok pokiwał głową, więc usiadłam na jego szyi i złapałam się mocno, ponieważ rozłożył on obie pary swoich skrzydeł i wzbił się wysoko w powietrze. Kierowałam nim, aż w końcu znaleźliśmy się obok mojego domu. Mój tata widząc mnie siedząc na smoku wybiegł przed dom.
-Luna! Co ty robisz na... Ogniomiocie Krótkopyskim!?- zdziwił się. -Skąd on tu?- zapytał łapiąc się za głowę. Uśmiechnęłam się i wszystko wytłumaczyłam. Moi rodzice stwierdzili, że jestem dorosła i mogę robić co chcę. Dali mi dwie torby z niezbędnymi rzeczami. Następnego dnia z rana, zjadłam śniadanie, pożegnałam się z rodzicami, wsiadłam na smoka i odlecieliśmy.
W drodze zadawałam mu dużo pytań, a on odpowiadał. Pokazywał mi różne triki lotnicze oraz wiele ciekawych miejsc. Lecieliśmy wolno i swobodnie. Czasami wzlatywaliśmy ponad chmury, żebym mogła nacieszyć się tymi cudownymi chwilami.
-No więc smoku... Hm... Może nadam ci imię? Chyba, że już jakieś masz. Bo nie chciałabym zwracać się do ciebie nazwą twojego gatunku- powiedziałam. Gad zrobił pętlę w powietrzu i ryknął krótko. Zorientowałam się, że chyba nie ma imienia. Przecież był wolnym smokiem. Dzikim.
-Co powiesz na Cloudjumper? Bo złapałeś mnie zwinnie, a teraz pokazujesz mi chmury... Moim zdaniem ładnie, a twoim?- w odpowiedzi smok ryknął przyjaźnie.
-Świetnie! A więc Cloudjumper. Ile dni drogi dzieli nas od miejsca, w które mnie zabierasz?- Cloudjumper ryknął cztery razy. Czyli, że cztery dni. Po pięciu godzinach lotu, postanowiliśmy zatrzymać się. Znaleźliśmy niedużą wyspę. Zbudowałam dla siebie szałas z gałęzi.
Zatrzymaliśmy się tam na całą noc, a potem w dzień obaj uznaliśmy, że mogę trochę potresować Cloudjumpera. Robiłam to przez całą drogę.
***
W końcu dotarliśmy na wyspę, na którą mój smok mnie zabierał. Wylądowaliśmy na plaży. Zaraz potem przyleciał inny smok. Był to definitywnie Tygrysopas Piaskowy. Ze smoka zsiadła brunetka. Uśmiechała się miło. Podeszła do mnie.
-Hej, jestem Levander, a ty?- spytała.
-Luna Emily Lovegood- powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Witaj w Dragorum! A to twój smok? Jak ma na imię?
-To Cloudjumper- uśmiechnęłam się. Potem Levander pokazała mi wszystko, a ja postanowiłam zamieszkać w łanym domku na obrzeżach Osady Północnej.
Od Kiry C.D. Fleur
Zobaczyłam, że Fleur szybko odlatuje. Zastanowiłam się dokąd
jej się tak nagle spieszy. Podbiegłam czym prędzej do Saphiry, wsiadłam na nią
i szybko poleciałam za dziewczyną.
- Dokąd lecimy ? - spytałam, gdy zrównałam się z Fleur
- Chce zobacyc moja dom. Buduja go na zlecenie Lavender -
odpowiedziała i przyspieszyła, a ja za nią
Po kilku minutach byłyśmy na miejscu. Zobaczyłyśmy podstawy
domku. Za kilka dni budowa ma być zakończona. Już teraz na zewnątrz było widać
niektóre meble, które po budowie znajdą się w domu. Przyszły domek Fleur
zapowiadał się ładnie. Dziewczyna podeszła do fundamentów. Przyjrzała im się,
po czym poszła oglądać meble. Ja stałam tylko obok Saphiry i nic nie mówiłam.
- I jak ? - spytała po chwili Fleur
- Zapowiada się ładnie
- Oui. Zgadzam si
< Fleur ? >
Od Fleur C.D. Kiry
Podczas naszych zabaw popisywałyśmy się zdolnościami lotniczymi. Ja wspięłam się na szczyt szyi Patte i teraz siedziałam tuż za jego głową. Było to trochę niewygodne ponieważ szyja smoka kołysała się w locie. Jednak nie chodziło mi o to by wywołać u siebie wymioty. Zadbałam aby Kira patrzała na mnie i moją sztuczkę.
Stanęłam na dwóch nogach. To było wręcz głupie. Mogłam spaść ze smoka, ale o to mi chodziło! Zeskoczyłam z głowy w taki sposób, aby wyglądało iż naprawdę spadłam.
- Fleur! - usłyszałam krzyk wystraszonej Kiry. Miałam nadzieję, ze wszystko dobrze obliczyłam i...
Idealnie trafiłam na grzbiet dzikiej tęczówiki nadrzewnej. Wystraszony smok zaczął miotać się i szaleć... Złapałam go za rogi wystające z tyłu głowy (ten osobnik był rogaty) i zaczęłam z nim krótką walkę, po której smok się poddał i wykonał moje polecenie wylądowania na pobliskim drzewie. Po chwili obok drzewa wylądowali Kira na Saphirze i Patte.
- To było głupie! - ryknęła na mnie Kira. - Nigdy już tak nie rób!
Ja się tylko głupio uśmiechnęłam.
- Poznai Iris - powiedziałam prezentując jej smoka.
- Ty wiesz, że nie wolno mieć kilku smoków, prawda?
- Oui, oczywisi. Jednak mozna mic przyjaciól? Prawda?
Teraz ją zgasiłam. Nie odezwała się słowem.
- A co z nim zrobisz? - zapytała po dłuższej chwili.
- Sio! - krzyknęłam na Iris bez zastanowienia. - Psik!
Smok odleciał, a ja z dumną miną wsiadłam na Patte. Nagle sobie o czymś przypomniałam. Przecież na zlecenie Lavender mam budowany domek!
<Kira?>
Stanęłam na dwóch nogach. To było wręcz głupie. Mogłam spaść ze smoka, ale o to mi chodziło! Zeskoczyłam z głowy w taki sposób, aby wyglądało iż naprawdę spadłam.
- Fleur! - usłyszałam krzyk wystraszonej Kiry. Miałam nadzieję, ze wszystko dobrze obliczyłam i...
Idealnie trafiłam na grzbiet dzikiej tęczówiki nadrzewnej. Wystraszony smok zaczął miotać się i szaleć... Złapałam go za rogi wystające z tyłu głowy (ten osobnik był rogaty) i zaczęłam z nim krótką walkę, po której smok się poddał i wykonał moje polecenie wylądowania na pobliskim drzewie. Po chwili obok drzewa wylądowali Kira na Saphirze i Patte.
- To było głupie! - ryknęła na mnie Kira. - Nigdy już tak nie rób!
Ja się tylko głupio uśmiechnęłam.
- Poznai Iris - powiedziałam prezentując jej smoka.
- Ty wiesz, że nie wolno mieć kilku smoków, prawda?
- Oui, oczywisi. Jednak mozna mic przyjaciól? Prawda?
Teraz ją zgasiłam. Nie odezwała się słowem.
- A co z nim zrobisz? - zapytała po dłuższej chwili.
- Sio! - krzyknęłam na Iris bez zastanowienia. - Psik!
Smok odleciał, a ja z dumną miną wsiadłam na Patte. Nagle sobie o czymś przypomniałam. Przecież na zlecenie Lavender mam budowany domek!
<Kira?>
Zmiany w formularzu
Kochani! Dodałam dwie nowe rubryki w zakładce "Jak dołączyć" w formularzu na człowieka. Są to Głos i Styl. Jak najszybciej wyślijcie mi wypełnione rubryczki. ^^ Sprawdźcie najpierw podpowiedź w formularzu, żebyście wiedzieli co wpisać. c: Lub...
Styl: Wpisujesz tutaj jak Twoja postać lubi się ubierać.
Głos: Podajesz link do piosenki z youtube.pl najlepiej oficjalne viedo piosenki, żeby inni członkowie wiedzieli jaki głos ma Twoja postać. ^^
Proszę o jak najszybsze nadesłanie tych dwóch wypełnionych rubryczek. :D
~~dragon245
Styl: Wpisujesz tutaj jak Twoja postać lubi się ubierać.
Głos: Podajesz link do piosenki z youtube.pl najlepiej oficjalne viedo piosenki, żeby inni członkowie wiedzieli jaki głos ma Twoja postać. ^^
Proszę o jak najszybsze nadesłanie tych dwóch wypełnionych rubryczek. :D
~~dragon245
Od Lydianne C.D. Chrisa
-Jesteś taki śmieszny- stwierdziłam. Podeszłam do blatu i z szafki wyjęłam paczkę z czekoladą w proszku.
-Zrobić ci gorącej czekolady?- spytałam uśmiechając się delikatnie.
-Jasne- oznajmił niebieskooki. Wsypałam czekoladę do dwóch jasnofioletowych kubków, a potem zalałam ciepłym mlekiem. Zamieszałam i wręczyłam chłopakowi kubek, po czym sama wzięłam łyk mojego napoju. Chris zrobił to samo, tyle, że jemu wyrosły czekoladowe wąsy. Zaczęłam się głośno śmiać. On jednak tylko się zmieszał i nie wiedział o co chodzi.
-Masz wąsy!- wykrzyknęłam nadal się śmiejąc. Chłopak szybko wytarł ręką tą niecodzienną ozdobę jego twarzy. Zachichotałam po czym dokończyłam moją czekoladę.
-To co? Masz może ochotę zobaczyć najbliższe tereny osady?- zapytałam, a brunet kiwnął stanowczo głową. Ubraliśmy się ciepło i wyszliśmy na podwórko gdzie Yuuki i Umbra bawili się razem. Wsiadłam na mojego smoka, a Chris ostrożnie usiadł na grzbiecie Umbry. Uśmiechnęłam się do niego.
-Chyba mnie nie zrzuci, no nie?- spytał niepewnie.
-No coś ty!- powiedziałam ukazując w uśmiechu moje białe zęby. Zamrugałam szybko widząc jak Umbra szykuje się do lotu, a zaraz potem sama poklepałam Yuukiego po grzbiecie, a on wzniósł się w powietrze. To samo zrobiła Umbra z Christopherem na grzbiecie.
-Gdzie lecimy najpierw?- spytał chłopak.
-Hm... Może najpierw pokażę ci nasz piękny lodowy wodospad- uśmiechnęłam się. I zaraz potem byliśmy nad chmurami lecąc w stronę celu.
<Chris? :D>
-Zrobić ci gorącej czekolady?- spytałam uśmiechając się delikatnie.
-Jasne- oznajmił niebieskooki. Wsypałam czekoladę do dwóch jasnofioletowych kubków, a potem zalałam ciepłym mlekiem. Zamieszałam i wręczyłam chłopakowi kubek, po czym sama wzięłam łyk mojego napoju. Chris zrobił to samo, tyle, że jemu wyrosły czekoladowe wąsy. Zaczęłam się głośno śmiać. On jednak tylko się zmieszał i nie wiedział o co chodzi.
-Masz wąsy!- wykrzyknęłam nadal się śmiejąc. Chłopak szybko wytarł ręką tą niecodzienną ozdobę jego twarzy. Zachichotałam po czym dokończyłam moją czekoladę.
-To co? Masz może ochotę zobaczyć najbliższe tereny osady?- zapytałam, a brunet kiwnął stanowczo głową. Ubraliśmy się ciepło i wyszliśmy na podwórko gdzie Yuuki i Umbra bawili się razem. Wsiadłam na mojego smoka, a Chris ostrożnie usiadł na grzbiecie Umbry. Uśmiechnęłam się do niego.
-Chyba mnie nie zrzuci, no nie?- spytał niepewnie.
-No coś ty!- powiedziałam ukazując w uśmiechu moje białe zęby. Zamrugałam szybko widząc jak Umbra szykuje się do lotu, a zaraz potem sama poklepałam Yuukiego po grzbiecie, a on wzniósł się w powietrze. To samo zrobiła Umbra z Christopherem na grzbiecie.
-Gdzie lecimy najpierw?- spytał chłopak.
-Hm... Może najpierw pokażę ci nasz piękny lodowy wodospad- uśmiechnęłam się. I zaraz potem byliśmy nad chmurami lecąc w stronę celu.
<Chris? :D>
Luna
Imię: Luna Emily
Nazwisko: Lovegood
Pseudonim: Lu, Moon
Wiek: 18 lat
Charakter: Luna to bardzo miła i interesująca osoba. Jej ideałem jest smok rasy Ogniomiot Krótkopyski. Uważa te zwierzęta za najmądrzejsze smoki. Sama także jest bardzo inteligentna. Wierzy w wiele rzeczy, które inni uważają za głupstwa. Jest na ogół cicha, ale lubi rozmawiać z innymi. Często zaszywa się w lesie i rysuje, ponieważ uważa to za coś wspaniałego i ma do tego talent. Luna jest samowystarczalna, a to niezbędna cecha, ponieważ przez swoje zachowania Lu jeszcze nigdy nie miała przyjaciół (oprócz smoków i innych zwierząt). Czasami zdarza jej się mówić do siebie samej, tak jakby miała schizofrenię lub rozdwojenie jaźni. Czasami odrywa się od rzeczywistości myśląc, iż świat, który ją otacza jest tylko odłamkiem przestrzeni, w której się znajduje, więc dlaczego miała by się nim przejmować? Niekoniecznie lubi być postrzegana jako ktoś z zaburzeniami psychicznymi, choć niektórzy twierdzą, że je posiada. Ona jednak wie, że to nieprawda, ale czasami zastanawia się dlaczego właściwie ludzie tak sądzą? Lubi udawać, że ma przyjaciół i wyobraża ich sobie lub rozmawia ze zwierzętami sama odpowiadając na to co powie.
Smok: Brak
~*~
Partner: Szuka
Dzieci: Nie ma
~*~
Styl: Luna lubi chodzić w lekkich bluzach, rozciągniętych swetrach oraz zwykłych leginsach czy po prostu zwykłych spodniach. Za to niekoniecznie lubi jeansy. Zakłada luźne bluzki, często na krótki rękaw. Zdarza jej się chodzić w spódnicach chociaż to nie jest typ ubrania, w którym dobrze biega się po lesie, więc zazwyczaj nosi trampki, zwykłe, długie spodnie i bluzki w różne wzory.
Styl: Luna lubi chodzić w lekkich bluzach, rozciągniętych swetrach oraz zwykłych leginsach czy po prostu zwykłych spodniach. Za to niekoniecznie lubi jeansy. Zakłada luźne bluzki, często na krótki rękaw. Zdarza jej się chodzić w spódnicach chociaż to nie jest typ ubrania, w którym dobrze biega się po lesie, więc zazwyczaj nosi trampki, zwykłe, długie spodnie i bluzki w różne wzory.
Historia: Luna urodziła się na ciepłej wyspie gdzie żyła ze swoimi rodzicami, wśród magicznych zwierząt i smoków. Jej ojciec bardzo interesował się smokami, więc i swoją córkę postanowił wprowadzić w ich fascynujący świat. Ze wszystkich gatunków, jakie jej przedstawił, Lunie najbardziej spodobał się Ogniomiot Krótkopyski. Dziewczyna oświadczyła ojcu, że kiedyś będzie takiego miała. Często chodziła w góry (nie były one zbyt wysokie, bo to nie była także duża wyspa) by bawić się z małymi gryzoniami oraz Piorunomiotami, ponieważ na wyspie żyło ich sporo, a jej ojciec nauczył ją je oswajać. Dziewczyna dorastała w towarzystwie przyjaznych dla niej smoków i często nawet na nich latała, choć swojego własnego smoka na wyspie nie znalazła.
Smocze Galeony: 200 ❀
Autor: dragon245
--------------------------------------------------------------------
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
--------------------------------------------------------------------
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Imię: Cloudjumper (z ang.: Chmuroskok)
Wiek: 53 lata
Płeć: Samiec
Rasa: Smok ognia
Gatunek: Ogniomiot Krótkopyski
Płeć: Samiec
Rasa: Smok ognia
Gatunek: Ogniomiot Krótkopyski
Cechy: Cloudjumper jest bardzo inteligentnym smokiem. Jest pewny siebie, a także wyrozumiały dla innych. Potrafi pocieszyć kogoś w mgnieniu oka. Nie jest brutalny i nie atakuje nikogo bez potrzeby. Jeśli musi to się broni, lub broni innych.
~*~
Wysokość w kłębie: 37 stóp
Ogień: Ogniowe pociski wyglądające jak lecące meteoryty.
Zasięg plucia: Jego pociski ogniowe mogą dolecieć najdalej do 40 stóp.
~*~
Tresura: Średnia
Potomstwo: Nie ma
Partnerstwo: Brak
~*~
Historia poznania: [KLIK]
Wysokość w kłębie: 37 stóp
Ogień: Ogniowe pociski wyglądające jak lecące meteoryty.
Zasięg plucia: Jego pociski ogniowe mogą dolecieć najdalej do 40 stóp.
~*~
Tresura: Średnia
Potomstwo: Nie ma
Partnerstwo: Brak
~*~
Historia poznania: [KLIK]
Od Kiry C.D. Fleur
Właśnie ćwiczyłam latanie z Saphirą, gdy nagle na dole
spostrzegłam Fleur. Od razu powiedziałam Saphirze, aby lądowała.
- Cześć - przywitałam ją z uśmiechem na twarzy
- Bonjour
- To co dzisiaj robimy ? - spytałam
- Ni wim - odpowiedziała
- Hmmmmm........ W sumie mogłybyśmy polatać nad wyspą oraz
morzem
- Oui. Ti moze byc
- Zatem od razu ruszajmy ! - powiedziałam i szybko
podbiegłam do Saphiry.
Uwielbiałam czuć wiatr we włosach. Pokochałam latanie tak
samo jak kiedyś patrzenie w gwiazdy wieczorami. To było niesamowite uczucie,
jakby nie było żadnych ograniczeń, jakby można było zrobić wszystko.
I tak zaczęłyśmy robić jakieś salta, slalomy, wyścigi i inne
rzeczy tego rodzaju.
< Fleur ? >
Od Chrisa C.D. Lydianne
Kiedy tylko wylądowaliśmy zeskoczyłem razem z Lyd. Rozejrzałem się dookoła. Biały Smok był zaraz koło mnie.
-To... mam go nazwać, tak ?- spytałem nie odrywając wzroku od smoka.
-Tak, możesz JĄ nazwać- odparła cicho się śmiejąc.
-Och, to jest ONA a nie ON ?- odwróciłem się do dziewczyny z trochę głupią miną. Dziewczyna próbowała się nie roześmiać lecz na marne, po chwili było słychać jej śmiech. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
-To może.. Umbra?- zwróciłem się do stworzenia. Już po chwili poczułem jej język na mojej twarzy. Lyd która obserwowała całe wydarzenie wybuchła głośnym śmiechem. Próbowałem wytrzeć twarz w rękaw mojej bluzy lecz to nic nie dało.
-Chodź dam ci jakiś ręcznik- odezwała się jasnowłosa i ruszyliśmy w stronę jakiegoś budynku. Kiedy byliśmy już w środku zorientowałem się, iż jest to dom niebieskookiej. Dom pomimo małego wyglądu w środku był całkiem spory. Nawet się nie zorientowałem, a Lyd już nie było. Zacząłem się zastanawiać gdzie poszła kiedy dostałem ręcznikiem w twarz. W domu było słychać tylko słodki śmiech jasnowłosej, pokręciłem tylko głową i zacząłem się wycierać.
<Lydianne?>
-To... mam go nazwać, tak ?- spytałem nie odrywając wzroku od smoka.
-Tak, możesz JĄ nazwać- odparła cicho się śmiejąc.
-Och, to jest ONA a nie ON ?- odwróciłem się do dziewczyny z trochę głupią miną. Dziewczyna próbowała się nie roześmiać lecz na marne, po chwili było słychać jej śmiech. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
-To może.. Umbra?- zwróciłem się do stworzenia. Już po chwili poczułem jej język na mojej twarzy. Lyd która obserwowała całe wydarzenie wybuchła głośnym śmiechem. Próbowałem wytrzeć twarz w rękaw mojej bluzy lecz to nic nie dało.
-Chodź dam ci jakiś ręcznik- odezwała się jasnowłosa i ruszyliśmy w stronę jakiegoś budynku. Kiedy byliśmy już w środku zorientowałem się, iż jest to dom niebieskookiej. Dom pomimo małego wyglądu w środku był całkiem spory. Nawet się nie zorientowałem, a Lyd już nie było. Zacząłem się zastanawiać gdzie poszła kiedy dostałem ręcznikiem w twarz. W domu było słychać tylko słodki śmiech jasnowłosej, pokręciłem tylko głową i zacząłem się wycierać.
<Lydianne?>
czwartek, 21 sierpnia 2014
Od Lydianne C.D. Chrisa
Spojrzałam na chłopaka. Był definitywnie piękny, ale nie o to teraz chodziło.
-Jak miło. Smok cię wybrał- uśmiechnęłam się uroczo zamykając oczy i przechylając lekko głowę w prawę stronę. -Witamy w Dragorum! Na wyspie pełnej smoków!- rozłożyłam ramiona i zamrugałam moimi niebieskimi oczami.
-Gdzie?- spytał niedowierzająco i rozejrzał się dookoła.
-Tak w ogóle... Gdzie nasze maniery? Jestem Lydianne Lucy Devine, a to Levander- uśmiechnęłam się. Podeszłam do mojego smoka.
-Przedstawiam ci również mojego smoka Yuuki'ego oraz Erimosa, smoka Levander. To nasi przyjaciele i jednocześnie wierzchowce. A teraz...- przestałam mówić i spojrzałam na Levander.
-Ja chyba już nie jestem potrzebna. Lydi, oprowadziłabyś Chrisa po okolicy i opowiedziała mu co nie co o Dragorum- uśmiechnęła się brunetka, po czym wsiadła na Erimosa i razem odlecieli.
-No dobrze... Lepiej lećmy stąd. Jest tu za dużo dzikich smoków- stwierdziłam. -O Dragorum opowiem ci po drodze- dodałam pospiesznie.
-Ale ja... Na czym mam lecieć?- zapytał chłopak.
-A twój smok?
-Ja... To mój smok? On tylko mnie tu... Tylko mnie tu zabrał- jąkał się brunet.
-Czyli, że jest twój, musisz nadać mu imię i go wytresować, ale jeśli nie umiesz jeszcze na nim latać to możesz polecieć ze mną, na Yuuki'm- uśmiechnęłam się, a niebieskooki kiwnął potakująco głową. Poklepałam gada po szyi, a on posłusznie usiadł abyśmy mogli na niego wsiąść. Ja usiadłam bardziej z przodu, a Chris kawałek za mną.
-Włóż nogi pod skrzydła, to będzie ci wygodniej niż trzymać je ciągle w górze- poradziłam. Po chwili już byliśmy w powietrzu, a Yuuki popisywał się swoimi umiejętnościami płynnego szybowania.
-To... Co to jest to Dragorum?- spytał chłopak. Złapał się mocno kolców grzbietowych, ponieważ Yuuki przyspieszył lot.
-To cała ta wyspa. Jej nazwa to połączenie dwóch angielskich słów z czego jedno znaczy "smok". Ta wyspa ma kształt głowy smoka! Jeżeli spojrzysz na jakąkolwiek mapę, do góry nogami, to to zobaczysz. Żyje tu mnóstwo dzikich smoków. Ten, który cię tu zabrał to akurat sierściuch rzeczny, a mój to rogogon węgierski. O zobacz, leci za nami! Chce być twoim wierzchowcem!- uśmiechnęłam się widząc sierściucha lecącego za nami. Uśmiechał się, a jego piękne oczy błyszczał w świetle wschodzącego słońca.
-Yhym
-Tak w ogóle, w której osadzie chcesz zamieszkać? Mamy północną, południową i wschodnią. Ja mieskzam we wschodniej. Jest tam bardzo zimno, ale jest mnóstwo miłych ludzi i ciepły zajazd, w którym wszyscy przesiadują, a w osadzie...- nie dokończyłam, bo Chris mi przerwał.
-To ja bardzo chętnie zamieszkam we wschodniej osadzie- wyszczerzył się.
-Oki doki, Yuuki, lecimy do domu- oznajmiłam, a smok mruknął jak kot i przyspieszył jak tylko mógł, ja chwyciłam się dwóch jego kolców, a wystraszony Chris złapał się mnie.
-Czemu on tak szybko leci?!- krzyknął, bo wiatr nie pozwalał na normalne mówienie.
-Nigdy nie latałeś tak szybko NA ŻADNYM smoku!? Ja to uwielbiam! Wohoo!- krzyknęłam i zaczęłam kierować Yuukim, robiąc liczne slalomy i ostre zakręty.
<Chris? :3>
-Jak miło. Smok cię wybrał- uśmiechnęłam się uroczo zamykając oczy i przechylając lekko głowę w prawę stronę. -Witamy w Dragorum! Na wyspie pełnej smoków!- rozłożyłam ramiona i zamrugałam moimi niebieskimi oczami.
-Gdzie?- spytał niedowierzająco i rozejrzał się dookoła.
-Tak w ogóle... Gdzie nasze maniery? Jestem Lydianne Lucy Devine, a to Levander- uśmiechnęłam się. Podeszłam do mojego smoka.
-Przedstawiam ci również mojego smoka Yuuki'ego oraz Erimosa, smoka Levander. To nasi przyjaciele i jednocześnie wierzchowce. A teraz...- przestałam mówić i spojrzałam na Levander.
-Ja chyba już nie jestem potrzebna. Lydi, oprowadziłabyś Chrisa po okolicy i opowiedziała mu co nie co o Dragorum- uśmiechnęła się brunetka, po czym wsiadła na Erimosa i razem odlecieli.
-No dobrze... Lepiej lećmy stąd. Jest tu za dużo dzikich smoków- stwierdziłam. -O Dragorum opowiem ci po drodze- dodałam pospiesznie.
-Ale ja... Na czym mam lecieć?- zapytał chłopak.
-A twój smok?
-Ja... To mój smok? On tylko mnie tu... Tylko mnie tu zabrał- jąkał się brunet.
-Czyli, że jest twój, musisz nadać mu imię i go wytresować, ale jeśli nie umiesz jeszcze na nim latać to możesz polecieć ze mną, na Yuuki'm- uśmiechnęłam się, a niebieskooki kiwnął potakująco głową. Poklepałam gada po szyi, a on posłusznie usiadł abyśmy mogli na niego wsiąść. Ja usiadłam bardziej z przodu, a Chris kawałek za mną.
-Włóż nogi pod skrzydła, to będzie ci wygodniej niż trzymać je ciągle w górze- poradziłam. Po chwili już byliśmy w powietrzu, a Yuuki popisywał się swoimi umiejętnościami płynnego szybowania.
-To... Co to jest to Dragorum?- spytał chłopak. Złapał się mocno kolców grzbietowych, ponieważ Yuuki przyspieszył lot.
-To cała ta wyspa. Jej nazwa to połączenie dwóch angielskich słów z czego jedno znaczy "smok". Ta wyspa ma kształt głowy smoka! Jeżeli spojrzysz na jakąkolwiek mapę, do góry nogami, to to zobaczysz. Żyje tu mnóstwo dzikich smoków. Ten, który cię tu zabrał to akurat sierściuch rzeczny, a mój to rogogon węgierski. O zobacz, leci za nami! Chce być twoim wierzchowcem!- uśmiechnęłam się widząc sierściucha lecącego za nami. Uśmiechał się, a jego piękne oczy błyszczał w świetle wschodzącego słońca.
-Yhym
-Tak w ogóle, w której osadzie chcesz zamieszkać? Mamy północną, południową i wschodnią. Ja mieskzam we wschodniej. Jest tam bardzo zimno, ale jest mnóstwo miłych ludzi i ciepły zajazd, w którym wszyscy przesiadują, a w osadzie...- nie dokończyłam, bo Chris mi przerwał.
-To ja bardzo chętnie zamieszkam we wschodniej osadzie- wyszczerzył się.
-Oki doki, Yuuki, lecimy do domu- oznajmiłam, a smok mruknął jak kot i przyspieszył jak tylko mógł, ja chwyciłam się dwóch jego kolców, a wystraszony Chris złapał się mnie.
-Czemu on tak szybko leci?!- krzyknął, bo wiatr nie pozwalał na normalne mówienie.
-Nigdy nie latałeś tak szybko NA ŻADNYM smoku!? Ja to uwielbiam! Wohoo!- krzyknęłam i zaczęłam kierować Yuukim, robiąc liczne slalomy i ostre zakręty.
<Chris? :3>
Od Fleur C.D. Kiry
- Lavender mi mowila jak mozna dostać si na wyspa - powiedziałam jej. - Jesli uleglo si wypadkowi lub zanisionym przez smok.
- Więc sprawdziłyśmy obie tezy - zachichotała Kira.
Spojrzałam na niebo. Było fantastyczne. Gwiazdy migotały na czystym, bezchmurnym niebie. Księżyc świecił jasno... Właśnie zdałam sobie sprawę jak musi być późno.
- Muszę wracac do Lavender - oznajmiłam. - Pewni si martwi.
- Mieszkasz u Lavender? - zapytała zdziwiona Kira, a ja przytaknęłam. - Ja chyba spędzę tę noc pod gołym niebem...
- Oszalaas?! Ni mozes byc na dworu w nocy! Pelno tu smokow! Roznych! - nie chciałam jej straszyc smokami śmierci, takimi jak raturny, ale chyba to do niej dotarło.
- Ostatnio spałam w zajeździe we Wschodniej Osadzie - oznajmiła. - Gdzie niby mam teraz spać?
- Moze w... - chwilę myślałam gdzie może spędzić noc. - Srebrna Luska! O ili madame Irma si zgodzi.
- Co to ta łuska?
- Srebrna luska! Karczma! Moze bys mogla spac w fotel lub na kanapa!
Kira się rozpromieniła. Zawołałyśmy smoki i poleciałyśmy do Osady. Madame Irma nie była zadowolona z tego iż zawracam jej głowę o tak późnej porze. Zgodziła się jednak zaoferować nocleg Kirze (ale potraciła mi z wypłaty...). Urządziła jej kanapę dla gości do snu.
Pożegnałyśmy się. Poszłam do Lavender. Nie zwracałam uwagi na jej pytania. Poszłam tylko do małego saloniku gdzie miała przyszykowany dla mnie kąt i zasnęłam.
Następnego ranka gdy tylko usłyszałam ryk Erimosa (kochany kogucik Lavender...) zerwałam się na równe nogi i pognałam do Srebrnej Łuski. Gdy tylko przyszłam zobaczyłam jak Kira zbiera koce i podaje je madame Irmie.
- Bonjour - przywitałam je.
- Och Fleur kochaneczko! - westchnęła madame. - Już mi się bierz za miotłę! Pozamiataj tu! Zaraz otwieram!
- Cześć Fleur! - przywitała mnie Kira.
- Bonjour Kiro! Jak si spali?
- Dobrze - mruknęła. - Widzimy się jak skończysz?
- Oui
I opuściła lokal, a ja zabrałam się do pracy. Naprawdę by mi nie zaszkodziło gdyby madame Irma zatrudniła jeszcze jedną kelnerkę. To trudna robota. Musiałam nie tylko podawać ludziom zamówione dania i napoje, ale też sprzątać i znosić stan niektórych ludzi. Ivrognes!
Około południa udałam się w miejsce gdzie wczoraj poznałam Kirę. Była tam i trenowała Saphirę, a Patte obserwował je co jakiś czas przeszkadzając.
<Kira?>
- Więc sprawdziłyśmy obie tezy - zachichotała Kira.
Spojrzałam na niebo. Było fantastyczne. Gwiazdy migotały na czystym, bezchmurnym niebie. Księżyc świecił jasno... Właśnie zdałam sobie sprawę jak musi być późno.
- Muszę wracac do Lavender - oznajmiłam. - Pewni si martwi.
- Mieszkasz u Lavender? - zapytała zdziwiona Kira, a ja przytaknęłam. - Ja chyba spędzę tę noc pod gołym niebem...
- Oszalaas?! Ni mozes byc na dworu w nocy! Pelno tu smokow! Roznych! - nie chciałam jej straszyc smokami śmierci, takimi jak raturny, ale chyba to do niej dotarło.
- Ostatnio spałam w zajeździe we Wschodniej Osadzie - oznajmiła. - Gdzie niby mam teraz spać?
- Moze w... - chwilę myślałam gdzie może spędzić noc. - Srebrna Luska! O ili madame Irma si zgodzi.
- Co to ta łuska?
- Srebrna luska! Karczma! Moze bys mogla spac w fotel lub na kanapa!
Kira się rozpromieniła. Zawołałyśmy smoki i poleciałyśmy do Osady. Madame Irma nie była zadowolona z tego iż zawracam jej głowę o tak późnej porze. Zgodziła się jednak zaoferować nocleg Kirze (ale potraciła mi z wypłaty...). Urządziła jej kanapę dla gości do snu.
Pożegnałyśmy się. Poszłam do Lavender. Nie zwracałam uwagi na jej pytania. Poszłam tylko do małego saloniku gdzie miała przyszykowany dla mnie kąt i zasnęłam.
Następnego ranka gdy tylko usłyszałam ryk Erimosa (kochany kogucik Lavender...) zerwałam się na równe nogi i pognałam do Srebrnej Łuski. Gdy tylko przyszłam zobaczyłam jak Kira zbiera koce i podaje je madame Irmie.
- Bonjour - przywitałam je.
- Och Fleur kochaneczko! - westchnęła madame. - Już mi się bierz za miotłę! Pozamiataj tu! Zaraz otwieram!
- Cześć Fleur! - przywitała mnie Kira.
- Bonjour Kiro! Jak si spali?
- Dobrze - mruknęła. - Widzimy się jak skończysz?
- Oui
I opuściła lokal, a ja zabrałam się do pracy. Naprawdę by mi nie zaszkodziło gdyby madame Irma zatrudniła jeszcze jedną kelnerkę. To trudna robota. Musiałam nie tylko podawać ludziom zamówione dania i napoje, ale też sprzątać i znosić stan niektórych ludzi. Ivrognes!
Około południa udałam się w miejsce gdzie wczoraj poznałam Kirę. Była tam i trenowała Saphirę, a Patte obserwował je co jakiś czas przeszkadzając.
<Kira?>
Od Kiry C.D. Fleur
- No tak....... Jeszcze nie umiem się przyzwyczaić do tego wszystkiego - zaśmiałam się
- Kjedy ti dolaczylas ? - spytała
- Wczoraj - odpowiedziałam
- Ti pewni ni znasz terenow
- Jeszcze nie. Wolałam ćwiczyć latanie niż zwiedzać - raz jeszcze zaśmiałam się
- Chodz oprowadzi ci - uśmiechnęła się dziewczyna
Z chęciom się zgodziłam. Obie leciałyśmy na smokach na wszystkie tereny. Fleur oczywiście przewodziła i opowiadała o terenach. Po całym dniu zwiedzania udałyśmy się do Doliny rzecznej, aby tam po całym dniu zwiedzania odpocząć. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy tam do wieczora. Miło poznać osobę, która nie ocenia cię od razu jak na ciebie spojrzy. Smoki w tym czasie, kiedy mi rozmawiałyśmy latały ponad jeziorem.
- Jak się tu znalazłaś ? - spytałam
- Moj statek zaatakowaly smoki. Rozbil sie. Obudzilam sie nastepego dnia na plaza
- A jak znalazłaś Patte ?
- Poszlam z Lavender i go znalazlam - odpowiedziała - a ti ?
- Ja ? Ja poszłam jak co dzień na polanę pooglądać gwiazdy. Niestety niebo było zachmurzone i się zgubiłam. Długo błądziłam. Usiadłam przy górze. pon chwili jej odłamki zaczęły na mnie spadać. Na szczęście pojawiła się Saphira i mnie uratowała. Po tym incydencie zabrała mnie na tą wyspę i oto tu jestem - opowiedziałam.
< Fleur ? >
- Kjedy ti dolaczylas ? - spytała
- Wczoraj - odpowiedziałam
- Ti pewni ni znasz terenow
- Jeszcze nie. Wolałam ćwiczyć latanie niż zwiedzać - raz jeszcze zaśmiałam się
- Chodz oprowadzi ci - uśmiechnęła się dziewczyna
Z chęciom się zgodziłam. Obie leciałyśmy na smokach na wszystkie tereny. Fleur oczywiście przewodziła i opowiadała o terenach. Po całym dniu zwiedzania udałyśmy się do Doliny rzecznej, aby tam po całym dniu zwiedzania odpocząć. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy tam do wieczora. Miło poznać osobę, która nie ocenia cię od razu jak na ciebie spojrzy. Smoki w tym czasie, kiedy mi rozmawiałyśmy latały ponad jeziorem.
- Jak się tu znalazłaś ? - spytałam
- Moj statek zaatakowaly smoki. Rozbil sie. Obudzilam sie nastepego dnia na plaza
- A jak znalazłaś Patte ?
- Poszlam z Lavender i go znalazlam - odpowiedziała - a ti ?
- Ja ? Ja poszłam jak co dzień na polanę pooglądać gwiazdy. Niestety niebo było zachmurzone i się zgubiłam. Długo błądziłam. Usiadłam przy górze. pon chwili jej odłamki zaczęły na mnie spadać. Na szczęście pojawiła się Saphira i mnie uratowała. Po tym incydencie zabrała mnie na tą wyspę i oto tu jestem - opowiedziałam.
< Fleur ? >
Od Fleur C.D. Kiry
- Medrek - powiedziałam przyglądając się smokowi. - Jak moj.
- A gdzie on jest? - zapytała Kira.
- Ni wim gdzi lata Patte - odparłam wzruszając ramionami. - Wlasni skońcylam prace. Zaraz si pojawi. Ty ni pochodzisz z wyspa?
- Nie - odpowiedziała. - Ty chyba też? Francja?
- Oui, Paris - odrzekłam szczerząc perłowe zęby. To pytanie cisnęło mi się na zębach od kiedy poznałam jej imię. - Ile masz lat?
- Siedemnaście - odparła. - A ty?
- Ja tęz. Ni mialas jesce ceremonia? Och! Pardone! Ni moglas miec. Zbyt mloda.
- Ej! Sama nie miałaś ceremonii! Dlaczego...
Ale nie skończyła bo właśnie usłyszałyśmy głośny ryk smoka. Odwróciłam się rozpromieniona.
- Patte! - krzyknęłam wymachując rękami. Smok wylądował tuż obok. Był odrobinę większy od smoczycy Kiry, i bardziej zdobny.
- Witaj Fleur - przywitał mnie opuszczając łeb. - Kim jest ta dziewczyna? I ta urocza dama?
Wiedziałam, że mówiąc "Dama" ma na myśli Saphirę.
- To Kira i jej smok - rzekłam. - Saphira.
Patte zachowywał się co najmniej dziwnie. Teraz zaczął mnie ignorować, a większą uwagę poświecił smoczycy.
- Ty do niego mówisz? - zapytała nagle Kira.
- Oui. Jak ti i twa smok.
<Kira? [Akcent, akcent!]>
- A gdzie on jest? - zapytała Kira.
- Ni wim gdzi lata Patte - odparłam wzruszając ramionami. - Wlasni skońcylam prace. Zaraz si pojawi. Ty ni pochodzisz z wyspa?
- Nie - odpowiedziała. - Ty chyba też? Francja?
- Oui, Paris - odrzekłam szczerząc perłowe zęby. To pytanie cisnęło mi się na zębach od kiedy poznałam jej imię. - Ile masz lat?
- Siedemnaście - odparła. - A ty?
- Ja tęz. Ni mialas jesce ceremonia? Och! Pardone! Ni moglas miec. Zbyt mloda.
- Ej! Sama nie miałaś ceremonii! Dlaczego...
Ale nie skończyła bo właśnie usłyszałyśmy głośny ryk smoka. Odwróciłam się rozpromieniona.
- Patte! - krzyknęłam wymachując rękami. Smok wylądował tuż obok. Był odrobinę większy od smoczycy Kiry, i bardziej zdobny.
- Witaj Fleur - przywitał mnie opuszczając łeb. - Kim jest ta dziewczyna? I ta urocza dama?
Wiedziałam, że mówiąc "Dama" ma na myśli Saphirę.
- To Kira i jej smok - rzekłam. - Saphira.
Patte zachowywał się co najmniej dziwnie. Teraz zaczął mnie ignorować, a większą uwagę poświecił smoczycy.
- Ty do niego mówisz? - zapytała nagle Kira.
- Oui. Jak ti i twa smok.
<Kira? [Akcent, akcent!]>
Od Chris'a
Zaraz po kolacji poszedłem na górę - do mojego pokoju. Jak co wieczór
zrobiłem to samo, czyli wyszedłem przez okno na dach by popatrzeć na
gwiazdy. Lubiłem to robić, zawsze wtedy myślałem o moich rodzicach.
Pomimo że miałem Jennifer - moją matkę zastępczą, czegoś mi brakowało.
Może brakowało mi tej prawdziwej matczynej miłości albo szczerych rozmów
i rad ojca ? Tak szczerze to sam nie wiedziałem. Leżałem tak jeszcze
chwile gdy nagle rozległ się głośny huk i coś na wzór trzęsienia ziemi
przez co spadłem z dachu na stos liści. Niemalże od razu podniosłem się i
ruszyłem w stronę z której dochodził huk. To musiało być niedaleko
ponieważ huk był głośny.
~*~
Po 15 minutach wędrówki dotarłem na miejsce. W ziemi było coś ma kształt dziury. Prawdopodobnie była to spadająca gwiazda, lecz gdyby to była gwiazda była by tutaj, a ta dziura jest pusta. Nagle zza pleców usłyszałem głośne warknięcie. Odwróciłem się to co ujrzałem przeraziło mnie. Przede mną stał Smok. Był biały i miał tylne kończyny zakończone ostrymi jak brzytwy pazurami oraz skrzydła, miał łeb który wyglądał jak czaszka z dwoma rogami i ogon który leżał swobodne na ziemi.
- O... mój... boże - wyszeptałem i rzuciłem się do ucieczki. Usłyszałem tylko głośne ryknięcie i już po chwili Smok trzymał mnie dwoma łapami w żelaznym uścisku kilkanaście metrów nad ziemią, jednak nie na długo ponieważ puścił mnie aby zaraz znaleźć się pode mną. Moje zamknięte oczy powoli otworzyły się a widok który ujrzałem przede mną był niesamowity. Lecieliśmy tak dość długo przez co miałem czas na poukładanie sobie wszystkiego. Siedziałem na stworzeniu które prawdopodobnie chciało lub chcę mnie zabić.
~*~
Po ok. 3 godzinach wylądowaliśmy na jakiejś wyspie. Od razu kiedy wylądowaliśmy zszedłem z Smoka i odszedłem od niego na kilka metrów. Po chwili usłyszałem ryk, spojrzałem na niebo i ujrzałem dwa smoki.
- No nie to was jest więcej ?! - spojrzałem wystraszony na Smoka.
Kilka sekund później usłyszałem huk oznaczający lądowania smoków. Kiedy spojrzałem w tamtą stronę zaniemówiłem. Ze smoków zeszły dwie dziewczyny.
- Kim jesteś i co tutaj robisz ? - jako pierwsza odezwała się jasnowłosa.
- Jestem Christopher Parker a co tu robię to sam chciałbym wiedzieć... - odezwałem się. - Ten Smok mnie zwyczajnie porwał - dodałem i wskazałem białego smoka.
<Lydianne, Lavender ?>
~*~
Po 15 minutach wędrówki dotarłem na miejsce. W ziemi było coś ma kształt dziury. Prawdopodobnie była to spadająca gwiazda, lecz gdyby to była gwiazda była by tutaj, a ta dziura jest pusta. Nagle zza pleców usłyszałem głośne warknięcie. Odwróciłem się to co ujrzałem przeraziło mnie. Przede mną stał Smok. Był biały i miał tylne kończyny zakończone ostrymi jak brzytwy pazurami oraz skrzydła, miał łeb który wyglądał jak czaszka z dwoma rogami i ogon który leżał swobodne na ziemi.
- O... mój... boże - wyszeptałem i rzuciłem się do ucieczki. Usłyszałem tylko głośne ryknięcie i już po chwili Smok trzymał mnie dwoma łapami w żelaznym uścisku kilkanaście metrów nad ziemią, jednak nie na długo ponieważ puścił mnie aby zaraz znaleźć się pode mną. Moje zamknięte oczy powoli otworzyły się a widok który ujrzałem przede mną był niesamowity. Lecieliśmy tak dość długo przez co miałem czas na poukładanie sobie wszystkiego. Siedziałem na stworzeniu które prawdopodobnie chciało lub chcę mnie zabić.
~*~
Po ok. 3 godzinach wylądowaliśmy na jakiejś wyspie. Od razu kiedy wylądowaliśmy zszedłem z Smoka i odszedłem od niego na kilka metrów. Po chwili usłyszałem ryk, spojrzałem na niebo i ujrzałem dwa smoki.
- No nie to was jest więcej ?! - spojrzałem wystraszony na Smoka.
Kilka sekund później usłyszałem huk oznaczający lądowania smoków. Kiedy spojrzałem w tamtą stronę zaniemówiłem. Ze smoków zeszły dwie dziewczyny.
- Kim jesteś i co tutaj robisz ? - jako pierwsza odezwała się jasnowłosa.
- Jestem Christopher Parker a co tu robię to sam chciałbym wiedzieć... - odezwałem się. - Ten Smok mnie zwyczajnie porwał - dodałem i wskazałem białego smoka.
<Lydianne, Lavender ?>
Chris
Imię: Christopher
Nazwisko: Parker
Pseudonim: Chris
Wiek: 18 lat
Płeć: Mężczyzna
Głos: ?
Praca: Weterynarz
Osada: Wschodnia
Charakter: Chris to pełen energii chłopak. Przy dziewczynach jest strasznie nieśmiały i spokojny. Dla najbliższych jest w stanie zrobić wszystko. Nie lubi okazywać uczuć. Dla nieznajomych jest oschły i wredny. Jest strasznie uparty i czasami woli pobyć sam, jest bardzo cierpliwy, przyjazny i czasami wybuchowy.
Smok: Umbra
~*~
Partnerka: Brak
Dzieci: Brak
Nazwisko: Parker
Pseudonim: Chris
Wiek: 18 lat
Płeć: Mężczyzna
Głos: ?
Praca: Weterynarz
Osada: Wschodnia
Charakter: Chris to pełen energii chłopak. Przy dziewczynach jest strasznie nieśmiały i spokojny. Dla najbliższych jest w stanie zrobić wszystko. Nie lubi okazywać uczuć. Dla nieznajomych jest oschły i wredny. Jest strasznie uparty i czasami woli pobyć sam, jest bardzo cierpliwy, przyjazny i czasami wybuchowy.
Smok: Umbra
~*~
Partnerka: Brak
Dzieci: Brak
~*~
Styl: ?
Historia: Chris miał udane dzieciństwo ale do czasu. Kiedy zmarli jego rodzice miał 12 lat, przez co trafił do domu dziecka. W wieku 14 lat został adoptowany przez jakąś bogatą kobietę. Pomimo oschłego wyglądu, kobieta była naprawdę kochającą matką zastępczą. Traktowała Chrisa jak własnego syna. Jednak nigdy nie zastąpiła Chris'owi prawdziwej matki. Niedługo po 18 urodzinach Chris'a wydarzyło się coś niezwykłego... --->
Smocze Galeony: 200 ❀
Autor: PIORUN!!!
Styl: ?
Historia: Chris miał udane dzieciństwo ale do czasu. Kiedy zmarli jego rodzice miał 12 lat, przez co trafił do domu dziecka. W wieku 14 lat został adoptowany przez jakąś bogatą kobietę. Pomimo oschłego wyglądu, kobieta była naprawdę kochającą matką zastępczą. Traktowała Chrisa jak własnego syna. Jednak nigdy nie zastąpiła Chris'owi prawdziwej matki. Niedługo po 18 urodzinach Chris'a wydarzyło się coś niezwykłego... --->
Smocze Galeony: 200 ❀
Autor: PIORUN!!!
___________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Imię: Umbra
Wiek: 21 Lat
Płeć: Samica
Rasa: Smok wody
Wiek: 21 Lat
Płeć: Samica
Rasa: Smok wody
Gatunek: Sierściuch rzeczny
Cechy: Umbra jest miła tylko dla przyjaciół i jej właściciela. Wobec
nieznajomych i obcych smoków jest agresywna i oschła. Jest także zwinna i
sprytna.
~*~
Wysokość w kłębie: 12 stóp
Ogień: Biały parzący ogień przypominający śnieg
Zasięg plucia: 45 stóp
~*~
Tresura: Słaby
Potomstwo: Brak
Partnerstwo: Brak
~*~
Historia poznania: [KLIK]
~*~
Wysokość w kłębie: 12 stóp
Ogień: Biały parzący ogień przypominający śnieg
Zasięg plucia: 45 stóp
~*~
Tresura: Słaby
Potomstwo: Brak
Partnerstwo: Brak
~*~
Historia poznania: [KLIK]
Właściciel: Christopher Parker
środa, 20 sierpnia 2014
Od Fleur
Mama zawsze mi powtarzała, że muszę się uczyć. Tak więc znam teraz sześć języków, umiem świetnie liczyć, czytać i pisać... Jednak najważniejsze czego od zawsze się uczyłam to wiedza o smokach. Od dwóch lat uczę się jak je oswajać. Muszę być gotowa na wszystko. Nigdy nie wiadomo na jakie smoki przypadnie mi wpaść. Dlatego teraz płyniemy statkiem do Stanów. Mam odwiedzić pewien ośrodek i zapoznać się z różnymi gatunkami smoków.
Jest noc. Może druga... Leżałam w swojej kajucie, ale obudził mnie hałas. Były to rytmiczne długie dźwięki, coś jakby wieloryby, ale jednak to nie one... Nałożyłam na siebie szlafrok, ubrałam bambosze i wyszłam na pokład. Wychyliłam się przez barierkę i...
To co zobaczyłam zapadnie w moją pamięć. Z wody tuż obok statku wynurzył się smok. Na oko miał ze 300 stóp długości! Czyli może mieć ze 35 w kłębie.
- Maman! Dragon! - krzyknęłam gdy smok snów zaryczał. - Dragon!
Niestety nie usłyszała tego mama, a pewien marynarz. Gdy zobaczył smoka zaczął krzyczeć i dzwonić w dzwon na alarm. Nie rozumiałam dlaczego to robi, aż nie dostrzegłam drugiego, trzeciego, czwartego... W okół nas płynęło stado gigantycznych bestii!
Każdy smok był inny. Jeden biały, drugi niebieski... Błądziłam po pamięci szukając odpowiedzi na pytanie, jaki to gatunek.
- Poissisir - mruknęłam. - Marin Poissisir!
Przeszukiwałam pamięć szukając wiadomości na ich temat, gdy nagle upadłam. Co się stało?
Chwilę później dotarło do mnie, że smok uderzył w burtę łodzi. Teraz rozumiem, co nam grozi. Podniosłam się z ziemi. Zauważyłam, ze smoki nas atakują. Statek ciągle był uderzany. Chwiejnym krokiem, niczym pijaczka szłam do kajuty, do rodziców lub chociaż madame Dominique. Nie zdążyłam jednak, bo stała się rzecz piękna i jednocześnie straszliwa.
Wielki smok wyskoczył cały z wody. Machając skrzydłami (rozpiętość ok. 350 stóp) przeleciał nad pobratymcami i uderzył z hukiem w statek rozrywając go na pół.
Krzyknęłam przeraźliwie, ale nie długo, bo po chwili wpadłam do wody. Ostatnie co pamiętam to ryk, ten sam co mnie obudził.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się na plaży. Fale uderzały o brzeg. Przez chwilę nie wiedziałam co tu robię, kim jestem, jak się tu znalazłam... Nagle odzyskałam całą pamięć. Złapałam się za głowę. To co się stało ze statkiem... Mama i tata... i inni... mogli tego nie przeżyć!
Chciałam płakać, ale nie mogłam wydusić z siebie ani łezki. Siedziałam na piasku i patrzyłam w bezkresny ocean. Już nie chcę słyszeć nawet słowa o smokach!
Jednak moje życzenie nie zostało wysłuchane. Me ciche postękiwanie przerwał głośny ryk. Smok! Chciałam uciekać gdy zobaczyłam lecącego wysoko nade mną potwora. Rozpoznałam w nim afrykańskiego tygrysopasa piaskowego, ale... To nie możliwe bym trafiła do afryki, prawda?
Smok latał w powietrzu, tak jakby tańczył lub czegoś unikał. Po co to robi?
Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewałam. Smok miał jeźdźca. Tym bardziej pragnęłam uciec. Podniosłam się i zaczęłam biec wgłąb lądu. Teraz miałam pewność że mnie dostrzegł lub ła. Mogłam się nie ruszać.
Po chwili stał przede mną smok i jego pani. Kobieta zmierzyła mnie chłodnym spojrzeniem swoich brązowych oczu. Nie śmiała się odezwać.
- Qui êtes-vous, madame? - zapytałam.
- Och! - powiedziała tak, jakby przypomniała sobie, że ludzie mówią. - Nie znam francuskiego.
- Nie skodi - odparłam wywierając na niej zdziwienie. - Kim jeste?
- Nazywam się Lavender Lily Fols, pochodzę z Południowej Osady Dragorum.
- Fleur Jacinte z Paris - oznajmiłam. - Poludnioej Osady czegą?
- Dragorum - powiedziała spokojnie. - Tej wyspy.
- Wyspy? - rozejrzałam się w około. Czy to jest wyspa?
- Tak wyspy. Powiedz, jak tu trafiłaś? Gdzie twój smok?
- Nie mam smok. Ocean mnie wyrzucil.
Zaczęłam jej opowiadać jak tu trafiłam i w ogóle. Potem zaproponowała mi nocleg. Wsiadłam wiec razem z nią na smoka i poleciałyśmy do małej wioski.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- No wiesz skoro nie masz już rodziny - odezwała się następnego dnia przy śniadaniu Lavender. - to może zamieszkasz na wyspie...
- A gdzi? - zapytałam. - U cibi?
- Nie, we własnym domu.
- Wlasni?
Czułam się lekko zmieszana. Własny dom? Spełnienie marzeń!
- Tak - odpowiedziała mi Lavender. - Zbudujesz go ze swoim smokiem.
- Ali ja ni mam smok - powiedziałam z rozczarowaniem.
- To Ci go znajdziemy - odparła. - Możemy iść już teraz!
Wyszła z kuchni i wróciła z ubranymi butami. W ręce trzymała moje.
Wyszłyśmy na dwór. Ciągle pytała mnie jaki smok by mi odpowiadał. A ja mówiłam. Ostatecznie doszłyśmy do wniosku, że chcę samca mędrka myśliciela. Nie mam pojęcia co to za smok.
Szłyśmy pieszo, bo jak mówiła Lavender smoki wystraszą się Erimosa. Gdy doszłyśmy nad wielkie jezioro myślałam, że mi nogi zaraz odpadną. Usiadłam na trawie i siedziałam. Moja towarzyszka przyniosła mi w wielkim liściu wody. Napiłam się i dopiero wtedy dostrzegłam smoki biorące kąpiel w wodzie. Myślałam, że zwymiotuję.
- Widzisz je? - zapytała szeptem. - To tęczówki. Nie są groźne ale lepiej ich unikać. A tam!? W cieniu? To raturn, dorosły. Zabije jak się zbliżysz.
Pierwsze słyszałam o raturnie i tęczówce. A były piękne, nie ma co.
- Czegi szukami? - zapytałam.
- Mędrka - odparła. - Ostatnio widziałam jednego w okoli...
Urwała. Patrzała dokładnie na raturna. Nie miałam pojęcia o co chodzi, aż ujrzałam go.
Obok wielkiego raturna spacerował spokojnie inny smok. Piękny.
- Mędrek myśliciel - oznajmiła Lavender. - Chodź.
Zakradłyśmy się po cichu do smoków. Gdy byłyśmy ze 6 metrów od raturna Lavender się zatrzymała. Podejść bliżej to jak skazać się na śmierć.
- Jeśli smok cię wybierze ocali cię, - zaczęła Lavender. - ale jeśli nawet nie kiwnie głową uciekaj.
Miałam zapytać o co chodzi, ale gdy odwróciłam się w jej kierunku jakby... zniknęła? Zaczęłam się skradać do smoków. Cicho i ostrożnie.
To co stało się po chwili było zbyt szybkie. Wielki smok, raturn uniósł się i ruszył w moim kierunku. Wydałam z siebie zduszony okrzyk. Spojrzałam na mędrka. Groźnie wyglądał. Jednak robił coś dziwnego. Warczał. Warczał na raturna!
Chwilę potem dwa smoki zaciekle walczyły. Gdy tylko mogłam pomagałam mojej bestii. Czy ten smok mnie wybrał? Czy to instynkt? Och! Dostałam tak mało porad!
Pół godziny później raturn odszedł z zakrwawioną szyją, a mędrek był chyba z siebie dumny. Odwrócił się do mnie.
- Witaj Fleur - powiedział z uśmiechem.
Czy to normalne? Smoki mówią? Byłam tak zdumiona, że nie wydałam z siebie nawet pisku. Nie! Smok nie może mówić!
- Wiem, że to dziwne... - kontynuował. - Ale wybrałaś mnie, a ja Cię. Możemy ze sobą mówić.
Wreszcie się opamiętałam. Obejrzałam smoka. Był piękny. Liczne granatowe piórka i para wielkich zielonych skrzydeł. Do tego dwa robi i sympatyczna mordka.
- Jak masz na imi? - zapytałam.
- Nadaj mi je - odparł.
Jeszcze raz go obejrzałam.
- Patte - powiedziałam.
Jest noc. Może druga... Leżałam w swojej kajucie, ale obudził mnie hałas. Były to rytmiczne długie dźwięki, coś jakby wieloryby, ale jednak to nie one... Nałożyłam na siebie szlafrok, ubrałam bambosze i wyszłam na pokład. Wychyliłam się przez barierkę i...
To co zobaczyłam zapadnie w moją pamięć. Z wody tuż obok statku wynurzył się smok. Na oko miał ze 300 stóp długości! Czyli może mieć ze 35 w kłębie.
- Maman! Dragon! - krzyknęłam gdy smok snów zaryczał. - Dragon!
Niestety nie usłyszała tego mama, a pewien marynarz. Gdy zobaczył smoka zaczął krzyczeć i dzwonić w dzwon na alarm. Nie rozumiałam dlaczego to robi, aż nie dostrzegłam drugiego, trzeciego, czwartego... W okół nas płynęło stado gigantycznych bestii!
Każdy smok był inny. Jeden biały, drugi niebieski... Błądziłam po pamięci szukając odpowiedzi na pytanie, jaki to gatunek.
- Poissisir - mruknęłam. - Marin Poissisir!
Przeszukiwałam pamięć szukając wiadomości na ich temat, gdy nagle upadłam. Co się stało?
Chwilę później dotarło do mnie, że smok uderzył w burtę łodzi. Teraz rozumiem, co nam grozi. Podniosłam się z ziemi. Zauważyłam, ze smoki nas atakują. Statek ciągle był uderzany. Chwiejnym krokiem, niczym pijaczka szłam do kajuty, do rodziców lub chociaż madame Dominique. Nie zdążyłam jednak, bo stała się rzecz piękna i jednocześnie straszliwa.
Wielki smok wyskoczył cały z wody. Machając skrzydłami (rozpiętość ok. 350 stóp) przeleciał nad pobratymcami i uderzył z hukiem w statek rozrywając go na pół.
Krzyknęłam przeraźliwie, ale nie długo, bo po chwili wpadłam do wody. Ostatnie co pamiętam to ryk, ten sam co mnie obudził.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się na plaży. Fale uderzały o brzeg. Przez chwilę nie wiedziałam co tu robię, kim jestem, jak się tu znalazłam... Nagle odzyskałam całą pamięć. Złapałam się za głowę. To co się stało ze statkiem... Mama i tata... i inni... mogli tego nie przeżyć!
Chciałam płakać, ale nie mogłam wydusić z siebie ani łezki. Siedziałam na piasku i patrzyłam w bezkresny ocean. Już nie chcę słyszeć nawet słowa o smokach!
Jednak moje życzenie nie zostało wysłuchane. Me ciche postękiwanie przerwał głośny ryk. Smok! Chciałam uciekać gdy zobaczyłam lecącego wysoko nade mną potwora. Rozpoznałam w nim afrykańskiego tygrysopasa piaskowego, ale... To nie możliwe bym trafiła do afryki, prawda?
Smok latał w powietrzu, tak jakby tańczył lub czegoś unikał. Po co to robi?
Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewałam. Smok miał jeźdźca. Tym bardziej pragnęłam uciec. Podniosłam się i zaczęłam biec wgłąb lądu. Teraz miałam pewność że mnie dostrzegł lub ła. Mogłam się nie ruszać.
Po chwili stał przede mną smok i jego pani. Kobieta zmierzyła mnie chłodnym spojrzeniem swoich brązowych oczu. Nie śmiała się odezwać.
- Qui êtes-vous, madame? - zapytałam.
- Och! - powiedziała tak, jakby przypomniała sobie, że ludzie mówią. - Nie znam francuskiego.
- Nie skodi - odparłam wywierając na niej zdziwienie. - Kim jeste?
- Nazywam się Lavender Lily Fols, pochodzę z Południowej Osady Dragorum.
- Fleur Jacinte z Paris - oznajmiłam. - Poludnioej Osady czegą?
- Dragorum - powiedziała spokojnie. - Tej wyspy.
- Wyspy? - rozejrzałam się w około. Czy to jest wyspa?
- Tak wyspy. Powiedz, jak tu trafiłaś? Gdzie twój smok?
- Nie mam smok. Ocean mnie wyrzucil.
Zaczęłam jej opowiadać jak tu trafiłam i w ogóle. Potem zaproponowała mi nocleg. Wsiadłam wiec razem z nią na smoka i poleciałyśmy do małej wioski.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- No wiesz skoro nie masz już rodziny - odezwała się następnego dnia przy śniadaniu Lavender. - to może zamieszkasz na wyspie...
- A gdzi? - zapytałam. - U cibi?
- Nie, we własnym domu.
- Wlasni?
Czułam się lekko zmieszana. Własny dom? Spełnienie marzeń!
- Tak - odpowiedziała mi Lavender. - Zbudujesz go ze swoim smokiem.
- Ali ja ni mam smok - powiedziałam z rozczarowaniem.
- To Ci go znajdziemy - odparła. - Możemy iść już teraz!
Wyszła z kuchni i wróciła z ubranymi butami. W ręce trzymała moje.
Wyszłyśmy na dwór. Ciągle pytała mnie jaki smok by mi odpowiadał. A ja mówiłam. Ostatecznie doszłyśmy do wniosku, że chcę samca mędrka myśliciela. Nie mam pojęcia co to za smok.
Szłyśmy pieszo, bo jak mówiła Lavender smoki wystraszą się Erimosa. Gdy doszłyśmy nad wielkie jezioro myślałam, że mi nogi zaraz odpadną. Usiadłam na trawie i siedziałam. Moja towarzyszka przyniosła mi w wielkim liściu wody. Napiłam się i dopiero wtedy dostrzegłam smoki biorące kąpiel w wodzie. Myślałam, że zwymiotuję.
- Widzisz je? - zapytała szeptem. - To tęczówki. Nie są groźne ale lepiej ich unikać. A tam!? W cieniu? To raturn, dorosły. Zabije jak się zbliżysz.
Pierwsze słyszałam o raturnie i tęczówce. A były piękne, nie ma co.
- Czegi szukami? - zapytałam.
- Mędrka - odparła. - Ostatnio widziałam jednego w okoli...
Urwała. Patrzała dokładnie na raturna. Nie miałam pojęcia o co chodzi, aż ujrzałam go.
Obok wielkiego raturna spacerował spokojnie inny smok. Piękny.
- Mędrek myśliciel - oznajmiła Lavender. - Chodź.
Zakradłyśmy się po cichu do smoków. Gdy byłyśmy ze 6 metrów od raturna Lavender się zatrzymała. Podejść bliżej to jak skazać się na śmierć.
- Jeśli smok cię wybierze ocali cię, - zaczęła Lavender. - ale jeśli nawet nie kiwnie głową uciekaj.
Miałam zapytać o co chodzi, ale gdy odwróciłam się w jej kierunku jakby... zniknęła? Zaczęłam się skradać do smoków. Cicho i ostrożnie.
To co stało się po chwili było zbyt szybkie. Wielki smok, raturn uniósł się i ruszył w moim kierunku. Wydałam z siebie zduszony okrzyk. Spojrzałam na mędrka. Groźnie wyglądał. Jednak robił coś dziwnego. Warczał. Warczał na raturna!
Chwilę potem dwa smoki zaciekle walczyły. Gdy tylko mogłam pomagałam mojej bestii. Czy ten smok mnie wybrał? Czy to instynkt? Och! Dostałam tak mało porad!
Pół godziny później raturn odszedł z zakrwawioną szyją, a mędrek był chyba z siebie dumny. Odwrócił się do mnie.
- Witaj Fleur - powiedział z uśmiechem.
Czy to normalne? Smoki mówią? Byłam tak zdumiona, że nie wydałam z siebie nawet pisku. Nie! Smok nie może mówić!
- Wiem, że to dziwne... - kontynuował. - Ale wybrałaś mnie, a ja Cię. Możemy ze sobą mówić.
Wreszcie się opamiętałam. Obejrzałam smoka. Był piękny. Liczne granatowe piórka i para wielkich zielonych skrzydeł. Do tego dwa robi i sympatyczna mordka.
- Jak masz na imi? - zapytałam.
- Nadaj mi je - odparł.
Jeszcze raz go obejrzałam.
- Patte - powiedziałam.
wtorek, 19 sierpnia 2014
Od Kiry
Zbliżał się wieczór. Rodzice nie chcieli za bardzo mnie puścić, ale ja i tak wyszłam. Szłam na tą samą polankę co codziennie. Niestety, niebo było zachmurzone i nic nie było widać. Jednak stwierdziłam, że tyle razy tam chodziłam, że trafię nawet nic nie widząc. Niestety myliłam się. Już po piętnastu minutach zgubiłam się. Nie wiedziałam gdzie jestem i gdzie mam iść. Usiadłam przy jakiejś skalnej górze, a że mam wyjątkowe "szczęście" w życiu zaraz odłamki tej góry zaczęły spadać. Dopiero teraz przypomniałam sobie słowa taty : "Nigdy nie podchodź do gór, ponieważ są one niestabilne i w każdej chwili mogą spaść odłamki skał".
Nie mogłam już uciec. Nie zdążyłabym. Zasłoniłam się rękoma przed pierwszą skałą. Wiem, że to niewiele by dało, ale zawsze coś. Jednak ku mojemu zdziwieniu ów pierwsza spadająca skała nie nadleciała. Postanowiłam sprawdzić co się stało. Nad sobą zobaczyłam ogromne skrzydło. Powiodłam wzrokiem wzdłuż niego i ujrzałam smoka.
-Podejdź. Długo nie utrzymam tych skał- usłyszałam delikatny, jedwabny głos w mojej głowie.
Podeszłam, a wtedy smok zabrał skrzydło i wszystkie skały upadły tam gdzie jeszcze przed chwilą siedziałam.
- Dziękuję - powiedziałam roztrzęsiona.
- Nie ma za co - uśmiechnął się smok. - Jestem Saphira, a ty?
- Ja jestem Kira. Co tu robisz ?
- Przechodziłam obok. Zobaczyłam cię siedzącą przy górze. A zaraz potem spadające skały - odpowiedziała.
- Muszę wracać do domu.
- Pokażę ci coś lepszego.
Smoczyca położyła się na ziemi dając mi znak, że mogę na nią wsiąść. I tak też zrobiłam. Wsiadłam na smoczycę, a ona zabrała mnie do nieznanej krainy.
- Co to za miejsce ? - zdziwiłam się
- Jest to wyjątkowe miejsce. Inne niż znałaś dotąd. Tutaj ludzie przyjaźnią się ze smokami. Latają na nich i wiele więcej - odpowiedziała.
Wylądowałyśmy. Saphira zaprowadziła mnie do jednej z wiosek. Dziewczyna imieniem Lydianne zgodziła się, żebym została. Ucieszyłam się. Saphira zgodziła się być moim smokiem.
- Dlaczego akurat ja? - spytałam następnego dnia smoczycę.
- Widziałam już cię kiedyś. Widziałam co przeżyłaś i jaka jesteś wrażliwa, lecz nie poddawałaś się i liczyłaś na to, że wszystko się zmieni. Jesteś dobra, ale tajemnicza i skryta. Gdy zobaczyłam cię przy tej górze, wiedziałam, że to ty będziesz moim jeźdźcem - uśmiechnęła się
I tak oto znalazłam się tutaj. Pewnego dnia gdy razem z Saphirą ćwiczyłyśmy latanie spostrzegłam jakąś dziewczynę. Smoczyca od razu wylądowała, choć ja nie za bardzo chciałam. Wiem jak wszyscy mnie traktowali. Nadal pamiętam osoby z mojej szkoły. Bałam się, że i tu tak będzie. Z rozmyślań wyrwał mnie czyjś głos. Okazało się, że głos należy do ów dziewczyny, którą przed chwilą widziałam.
- Bonjour - powtórzyła raz jeszcze z uśmiechem - jeste tu noa ?
- Ja..... Tak - byłam trochę zmieszana
- Ja jestę Fleur, a ty ?
- Jestem Kira
- A to kto ?
- To jest moja smoczyca Saphira - odpowiedziałam, a smoczyca skinęła głową na powitanie.
< Fleur ? >
Nie mogłam już uciec. Nie zdążyłabym. Zasłoniłam się rękoma przed pierwszą skałą. Wiem, że to niewiele by dało, ale zawsze coś. Jednak ku mojemu zdziwieniu ów pierwsza spadająca skała nie nadleciała. Postanowiłam sprawdzić co się stało. Nad sobą zobaczyłam ogromne skrzydło. Powiodłam wzrokiem wzdłuż niego i ujrzałam smoka.
-Podejdź. Długo nie utrzymam tych skał- usłyszałam delikatny, jedwabny głos w mojej głowie.
Podeszłam, a wtedy smok zabrał skrzydło i wszystkie skały upadły tam gdzie jeszcze przed chwilą siedziałam.
- Dziękuję - powiedziałam roztrzęsiona.
- Nie ma za co - uśmiechnął się smok. - Jestem Saphira, a ty?
- Ja jestem Kira. Co tu robisz ?
- Przechodziłam obok. Zobaczyłam cię siedzącą przy górze. A zaraz potem spadające skały - odpowiedziała.
- Muszę wracać do domu.
- Pokażę ci coś lepszego.
Smoczyca położyła się na ziemi dając mi znak, że mogę na nią wsiąść. I tak też zrobiłam. Wsiadłam na smoczycę, a ona zabrała mnie do nieznanej krainy.
- Co to za miejsce ? - zdziwiłam się
- Jest to wyjątkowe miejsce. Inne niż znałaś dotąd. Tutaj ludzie przyjaźnią się ze smokami. Latają na nich i wiele więcej - odpowiedziała.
Wylądowałyśmy. Saphira zaprowadziła mnie do jednej z wiosek. Dziewczyna imieniem Lydianne zgodziła się, żebym została. Ucieszyłam się. Saphira zgodziła się być moim smokiem.
- Dlaczego akurat ja? - spytałam następnego dnia smoczycę.
- Widziałam już cię kiedyś. Widziałam co przeżyłaś i jaka jesteś wrażliwa, lecz nie poddawałaś się i liczyłaś na to, że wszystko się zmieni. Jesteś dobra, ale tajemnicza i skryta. Gdy zobaczyłam cię przy tej górze, wiedziałam, że to ty będziesz moim jeźdźcem - uśmiechnęła się
I tak oto znalazłam się tutaj. Pewnego dnia gdy razem z Saphirą ćwiczyłyśmy latanie spostrzegłam jakąś dziewczynę. Smoczyca od razu wylądowała, choć ja nie za bardzo chciałam. Wiem jak wszyscy mnie traktowali. Nadal pamiętam osoby z mojej szkoły. Bałam się, że i tu tak będzie. Z rozmyślań wyrwał mnie czyjś głos. Okazało się, że głos należy do ów dziewczyny, którą przed chwilą widziałam.
- Bonjour - powtórzyła raz jeszcze z uśmiechem - jeste tu noa ?
- Ja..... Tak - byłam trochę zmieszana
- Ja jestę Fleur, a ty ?
- Jestem Kira
- A to kto ?
- To jest moja smoczyca Saphira - odpowiedziałam, a smoczyca skinęła głową na powitanie.
< Fleur ? >
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Kira
Imię: Kira
Nazwisko: Treaty
Pseudonim: Luna
Wiek: 17 lat
Płeć: Kobieta
Głos: Sylwia Grzeszczak - Nowy Ty, nowa ja
Praca: Nauczycielka latania na smoku
Osada: Południowa
Charakter: Kira jest małomówna. Od zawsze lubiła przebywać sama. Uważa, że jest inna niż wszyscy, a jej rówieśnicy po części utwierdzali ją w tym przekonaniu. Nie lubi rzucać się w oczy oraz długo rozmawiać. Jest bardzo tajemnicza, prawie nikomu o sobie nie opowiada. Jest również bardzo samotna.
Smok: Saphira
Partner: szuka
Dzieci: brak
~*~
Styl: Kira nie ma określonego stylu. Ubiera się w to co jej się spodoba. Zazwyczaj są to jakieś jeansy oraz bluzka. Nie lubi za bardzo spódnic oraz sukienek, ale jak trzeba będzie je założyć to założy.
Historia: Kira wychowywała się w zwykłym miasteczku. Już od urodzenia jej rodzice wiedzieli, że jest inna. Bowiem na prawym nadgarstku miała dziwny symbol. Matka ją akceptowała, jednak ojciec wolał być ostrożny i kazał jej to ukrywać. Od zawsze przebywała sama. Nikt nie chciał się z nią bawić. Kira zastąpiła sobie znajomych w inny sposób. Czytała wiele, a że ma wybujałą wyobraźnie wymyślała najróżniejsze historię. Lubiła pod wieczór chodzić na polankę i wpatrując się w gwiaździste niebo wyobrażała sobie, że lata, że jest inaczej jak teraz, że ją akceptują, a jej symbol na nadgarstku oznacza coś wyjątkowego. Tak oto wychowywała się cicha i tajemnicze, lecz pełna marzeń dziewczyna.
Smocze Galeony: 200 ❀
Inne zdjęcia: [Symbol na jej prawym nadgarstku]
Autor: Pieseczek1998
Imię: Saphira
Wiek: 50 lat
Płeć: Samica
Rasa: Smok magii
Gatunek: Mędrek myśliciel
Cechy: Saphira jest dobra i szczera. Zawsze chętna do pomocy. Zawsze umie doradzić słowem, jest bardzo mądra. Jeżeli zobaczy, że któryś z jej przyjaciół jest w niebezpieczeństwie chętnie pędzi mu na pomoc. Umie poświęcić się za innych.
~*~
Wysokość w kłębie: 24 stopy
Ogień: Umysłem może wytworzyć deszcz ognistych kul.
Zasięg plucia: 55 stóp.
~*~
Tresura: słaby
Potomstwo: brak
Partnerstwo: nie ma
~*~
Historia poznania: [KLIK]
Właściciel: Kira Treaty
Nazwisko: Treaty
Pseudonim: Luna
Wiek: 17 lat
Płeć: Kobieta
Głos: Sylwia Grzeszczak - Nowy Ty, nowa ja
Praca: Nauczycielka latania na smoku
Osada: Południowa
Charakter: Kira jest małomówna. Od zawsze lubiła przebywać sama. Uważa, że jest inna niż wszyscy, a jej rówieśnicy po części utwierdzali ją w tym przekonaniu. Nie lubi rzucać się w oczy oraz długo rozmawiać. Jest bardzo tajemnicza, prawie nikomu o sobie nie opowiada. Jest również bardzo samotna.
Smok: Saphira
Partner: szuka
Dzieci: brak
~*~
Styl: Kira nie ma określonego stylu. Ubiera się w to co jej się spodoba. Zazwyczaj są to jakieś jeansy oraz bluzka. Nie lubi za bardzo spódnic oraz sukienek, ale jak trzeba będzie je założyć to założy.
Historia: Kira wychowywała się w zwykłym miasteczku. Już od urodzenia jej rodzice wiedzieli, że jest inna. Bowiem na prawym nadgarstku miała dziwny symbol. Matka ją akceptowała, jednak ojciec wolał być ostrożny i kazał jej to ukrywać. Od zawsze przebywała sama. Nikt nie chciał się z nią bawić. Kira zastąpiła sobie znajomych w inny sposób. Czytała wiele, a że ma wybujałą wyobraźnie wymyślała najróżniejsze historię. Lubiła pod wieczór chodzić na polankę i wpatrując się w gwiaździste niebo wyobrażała sobie, że lata, że jest inaczej jak teraz, że ją akceptują, a jej symbol na nadgarstku oznacza coś wyjątkowego. Tak oto wychowywała się cicha i tajemnicze, lecz pełna marzeń dziewczyna.
Smocze Galeony: 200 ❀
Inne zdjęcia: [Symbol na jej prawym nadgarstku]
Autor: Pieseczek1998
___________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Imię: Saphira
Wiek: 50 lat
Płeć: Samica
Rasa: Smok magii
Gatunek: Mędrek myśliciel
Cechy: Saphira jest dobra i szczera. Zawsze chętna do pomocy. Zawsze umie doradzić słowem, jest bardzo mądra. Jeżeli zobaczy, że któryś z jej przyjaciół jest w niebezpieczeństwie chętnie pędzi mu na pomoc. Umie poświęcić się za innych.
~*~
Wysokość w kłębie: 24 stopy
Ogień: Umysłem może wytworzyć deszcz ognistych kul.
Zasięg plucia: 55 stóp.
~*~
Tresura: słaby
Potomstwo: brak
Partnerstwo: nie ma
~*~
Historia poznania: [KLIK]
Właściciel: Kira Treaty
niedziela, 17 sierpnia 2014
Fleur
Imię: Fleur [czyt.: Pfler] (z fran.: Kwiat)
Nazwisko: Jacinthe [czyt.: Żelsant] (z fran.: Hiacynt)
Wiek: 17 lat
Charakter: Miła i przyjazna dziewczyna lubiąca smoki. Pochodzi z Francji, więc mówi po francusku, ale zna też inne języki. Łatwo zawiera nowe przyjaźnie. Kocha przygody, ale tylko te dobre. Wszystkich traktuje równo niezależnie od tego jacy są (wewnątrz i na zewnątrz).
Smok: Brak
~*~
Partner: Brak
Dzieci: Nie ma
~*~
Styl: Wychowanie wśród ludzi z klasą nauczyło ją jak pięknie wyglądać. Nie lubi jednak jak się jej każe ubrać tak, bo tak! Sama dobiera swoje wyjątkowe kreacje. Nie przeszkadzają jej drobne ozdoby, ale nie lubi wyglądać bogato. Wtedy wszyscy traktują ją jak księżniczkę, którą nie chce być.
Styl: Wychowanie wśród ludzi z klasą nauczyło ją jak pięknie wyglądać. Nie lubi jednak jak się jej każe ubrać tak, bo tak! Sama dobiera swoje wyjątkowe kreacje. Nie przeszkadzają jej drobne ozdoby, ale nie lubi wyglądać bogato. Wtedy wszyscy traktują ją jak księżniczkę, którą nie chce być.
Historia: Fleur pochodzi z bogatej rodziny. Jej matka, Violet pochodziła ze sławnego rodu Jacinthe, więc jej ojciec Peter zrezygnował z kawalerskiego nazwiska dla chwały Jacinthe. Fleur miała zafundowaną prywatną naukę, oraz wielką ulgę na przyszłej ceremonii. Była właśnie na ostatnim roku szkolenia. Miała poznać i poćwiczyć na nowym, obcym gatunku smoka. Gdy płynęli statkiem pewnej nocy wyszła ze swojej kajuty na pokład. Wtedy... --->
Smocze Galeony: 200 ❀
Autor: Melanka9000
___________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Imię: Patte (z fran.: Paw)
Wiek: 170 lat
Płeć: Samiec
Rasa: Smok magii
Gatunek: Mędrek myśliciel
Płeć: Samiec
Rasa: Smok magii
Gatunek: Mędrek myśliciel
Cechy: Patte jest opiekuńczym samcem, który zrobi wszystko by ochronić swoją panią. To bardzo doświadczony smok, którego prawie nic nie zaskoczy. Doskonale rozumie się ze swoją kochaną Fleur.
~*~
Wysokość w kłębie: 20 stóp
Ogień: Zieje zielonym ogniem
Zasięg plucia: 25 stóp
~*~
Tresura: Słaby
Potomstwo: Brak
Partnerstwo: Brak
~*~
Historia poznania: [KLIK]
Wysokość w kłębie: 20 stóp
Ogień: Zieje zielonym ogniem
Zasięg plucia: 25 stóp
~*~
Tresura: Słaby
Potomstwo: Brak
Partnerstwo: Brak
~*~
Historia poznania: [KLIK]
Właściciel: Fleur Jacinte
piątek, 15 sierpnia 2014
Lavender
Imiona: Lavender Lily (z ang.: Lawenda Lilia)
Nazwisko: Fols (z łac.: Kwiat)
Pseudonim: Siostra Smoków, Świruska, Kwiatuszek
Wiek: 22 lata
Płeć: Kobieta
Głos: Indila - S.O.S.
Nazwisko: Fols (z łac.: Kwiat)
Pseudonim: Siostra Smoków, Świruska, Kwiatuszek
Wiek: 22 lata
Płeć: Kobieta
Głos: Indila - S.O.S.
Praca: Pasterka
Osada: Południowa
Charakter:Matka wychowywała ją w smoczym świecie. Nie wiedziała jednak co dzieje się z jej córką. Lavender odcięła się od świata ludzi i stała się smokiem. Jej zachowania przynoszą na myśl dziwactwo więc nie miała nigdy nawet znajomych. Niektórzy nawet nie chcieli na nią patrzeć. Lubi wspinać się po drzewach. Często można ją spotkać w lesie. Kocha naturę i smoki!
Smok: Erimos
~*~
Partner: Brak
Dzieci: Nie ma
~*~
Styl: Lavender lubi luz. Jej ubrania są często za duże, niezadbane lub po prostu nie pasują do siebie. Często chodzi boso, a jak w butach to sandały. Nie cierpi kolorów rzucających się w oczy. Stara się współgrać z naturą i całym wszechświatem. Włosy nosi rozpuszczone, ale lubi wiązać je w kitkę lub pleść warkocze. Gdy musi umie ubrać się naprawdę pięknie i zwalić wszystkich z nóg swoim bajecznym wyglądem.
Historia: Matka Lavender była bardzo sprytną kobietą. W ich rodzinie często ktoś ginął podczas ceremonii dojrzewania. Margaret postanowiła przyzwyczaić dziecko do smoków tak, aby przeżyło pierwsze oswajanie. Jednak nie wiedziała, że jej córka ma rzadki dar porozumiewania się ze smokami. Parę dni przed swoją ceremonią ocaliła jednego "kolegę" (bo w rzeczywistości kolegów nie miała) przed jego własnym smokiem. Na swojej ceremonii nie czekała jak inni zwykli z bojową miną na smoka, by go okiełznać i siłą oswoić, ale usiadła przed jego drzwiami i czekała. Gdy go wypuścili okazał się być wielkim smokiem ognia, a nie jak zwykle wody. Każdy inny dzieciak zacząłby uciekać i wrzeszczeć, ale ona siedziała i gapiła się bestii prosto w oczy. Smok próbował są sprowokować do ucieczki, ale mu się nie udawało. Poddał się spojrzeniu dziewczyny i jak ona usiadł. Gdy Lavender wyciągnęła do niego rękę on spokojnie przyłożył łuskowaty nos. Oswoiła go. Rada miejska była tak wściekła, że smok jej nie rozszarpał, że odebrali jej prawa do oswojonej bestii, jej matkę zamknięto w wiezieniu (uznano, że pomagała córce wbrew regulaminowi), a ją samą posłano do domu wariatów. Długo tam nie siedziała. Uciekła pewnej nocy. Ukrywała się w lasach, z dala od ludzi. Pewnego dnia spotkała smoka ziemi. Oswoiła go i od tego czasu podróżowała na jego grzbiecie. Pewnego razu spotkała Lydianne i założyły razem klan.
Autor: Melanka9000
Smok: Erimos
~*~
Partner: Brak
Dzieci: Nie ma
~*~
Styl: Lavender lubi luz. Jej ubrania są często za duże, niezadbane lub po prostu nie pasują do siebie. Często chodzi boso, a jak w butach to sandały. Nie cierpi kolorów rzucających się w oczy. Stara się współgrać z naturą i całym wszechświatem. Włosy nosi rozpuszczone, ale lubi wiązać je w kitkę lub pleść warkocze. Gdy musi umie ubrać się naprawdę pięknie i zwalić wszystkich z nóg swoim bajecznym wyglądem.
Historia: Matka Lavender była bardzo sprytną kobietą. W ich rodzinie często ktoś ginął podczas ceremonii dojrzewania. Margaret postanowiła przyzwyczaić dziecko do smoków tak, aby przeżyło pierwsze oswajanie. Jednak nie wiedziała, że jej córka ma rzadki dar porozumiewania się ze smokami. Parę dni przed swoją ceremonią ocaliła jednego "kolegę" (bo w rzeczywistości kolegów nie miała) przed jego własnym smokiem. Na swojej ceremonii nie czekała jak inni zwykli z bojową miną na smoka, by go okiełznać i siłą oswoić, ale usiadła przed jego drzwiami i czekała. Gdy go wypuścili okazał się być wielkim smokiem ognia, a nie jak zwykle wody. Każdy inny dzieciak zacząłby uciekać i wrzeszczeć, ale ona siedziała i gapiła się bestii prosto w oczy. Smok próbował są sprowokować do ucieczki, ale mu się nie udawało. Poddał się spojrzeniu dziewczyny i jak ona usiadł. Gdy Lavender wyciągnęła do niego rękę on spokojnie przyłożył łuskowaty nos. Oswoiła go. Rada miejska była tak wściekła, że smok jej nie rozszarpał, że odebrali jej prawa do oswojonej bestii, jej matkę zamknięto w wiezieniu (uznano, że pomagała córce wbrew regulaminowi), a ją samą posłano do domu wariatów. Długo tam nie siedziała. Uciekła pewnej nocy. Ukrywała się w lasach, z dala od ludzi. Pewnego dnia spotkała smoka ziemi. Oswoiła go i od tego czasu podróżowała na jego grzbiecie. Pewnego razu spotkała Lydianne i założyły razem klan.
Smocze Galeony: 200 ❀
Inne zdjęcia: [1], [2], [3], [4]Autor: Melanka9000
___________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiek: 50 lat
Płeć: Samiec
Rasa: Smok ziemi
Gatunek: Tygrysopas Piaskowy
Płeć: Samiec
Rasa: Smok ziemi
Gatunek: Tygrysopas Piaskowy
Cechy: Erimos jest doświadczonym, mądrym smokiem. Jego zachowanie jest podobne do zachowania jego pani. Tak jak ona lubi robić dziwne, niecodzienne rzeczy. Często razem z Lavender wygłupia się i szaleje. Uważa dziewczynę za najlepszą przyjaciółkę. Wobec innych smoków jest miły i przyjacielski. Innych ludzi traktuje nieufnie, ale toleruje ich, a po jakimś czasie nawet się z nimi zaprzyjaźnia.
~*~
Wysokość: 15 stóp (WK)
Tresura: Zaawansowany
Ogień: Nie wytwarza ognia
Zasięg plucia: ---
~*~
Potomstwo: Brak
Partnerstwo: Tichanga (dzika)
~*~
Historia poznania: Lavender spotkała go w lesie i oswoiła. Wcześniej miał zapewne innego pana.
Wysokość: 15 stóp (WK)
Tresura: Zaawansowany
Ogień: Nie wytwarza ognia
Zasięg plucia: ---
~*~
Potomstwo: Brak
Partnerstwo: Tichanga (dzika)
~*~
Historia poznania: Lavender spotkała go w lesie i oswoiła. Wcześniej miał zapewne innego pana.
Właściciel: Lavender Lily Fols
czwartek, 14 sierpnia 2014
Lydianne
Nazwisko: Devine
Pseudonim: Lydi, Lyd
Wiek: 19 lat
Charakter: Lydi to bardzo ciekawa osoba. Uwielbia zawierać nowe przyjaźnie. Tak właściwie to nikt, poza jej smokiem nie ma pojęcia jaka ona jest. To dość szalona osoba. Można by powiedzieć, że czasami zachowuje się jakby była w innym świecie. W świecie, w którym nie jest człowiekiem, a smokiem. Ona uwielbia spędzać czas ze swym, pokrytym łuską przyjacielem Yuukim. Nikt nie potrafiłby określić jej charakteru w kilku zdaniach. To szalona, nieprzewidywalna i tajemnicza osoba, z wieloma przeżyciami na karku. Najciekawsze w niej jest to, że mimo upływających wciąż lat, zachowuje się jak czternastolatka. Jej smok jest jedynym stworzeniem n ziemi, któremu Lydianne ufa. Zdradza mu swoje wszystkie sekrety, bo wie, że on by nikomu ich nie wygadał. Lyd mogłaby całymi dniami chodzić po drzewach i konstruować śmieszne wynalazki, choć nie jest kimś bogatym. Ciągle coś wymyśla i ulepsza, żeby jej i Yuuki'emu żyło się lepiej. Często nawet zaskakuje samą siebie. Sprawia wrażenie wariatki, ale ona sama dobrze wie kim jest i jaka jest.
Smok: Yuuki Kasai
~*~
Styl: Chociaż Lyd bardzo lubi buty na wysokim obcasie, krótkie spodenki i koronkowe sukienki, osada, w której mieszka pozwala jej tylko na noszenie ładnych wełnianych swetrów, ciepłych spodni i ładnych butów z puchem. Często ubiera się mniej więcej TAK.
Smok: Yuuki Kasai
~*~
Styl: Chociaż Lyd bardzo lubi buty na wysokim obcasie, krótkie spodenki i koronkowe sukienki, osada, w której mieszka pozwala jej tylko na noszenie ładnych wełnianych swetrów, ciepłych spodni i ładnych butów z puchem. Często ubiera się mniej więcej TAK.
Historia: Lydianne była wychowywana przez swoją ciotkę, z dala od wyspy, magii i przede wszystkim smoków. Ciotka, mimo tego, iż każdy mieszkaniec miasta miał własnego smoka, nie pozwalała Lydi się do nich zbliżać. Sama też nie miała smoka. Uważała je za zło. Aż w końcu zdarzyło się coś... Co odmieniło życie Lyd na zawsze. Kiedy czytała książkę, na łące, za miastem, obok lasu. Zza drzew wyłonił się pysk smok z dość długą szyją i kolcami na głowie. Lyd na początku pomyślała, że smok chce jej coś zrobić, - bo tak uczyła ją ciotka - więc gwałtownie odskoczyła o kilka kroków w tył. Ku jej zdziwieniu smok wcale nie chciał jej skrzywdzić. Powoli podszedł do niej bliżej i polizał jej rękę. Lydianne, już nie tak przestraszona, powoli wyciągnęła rękę w kierunku pyska stworzenia, a ono dało jej się pogłaskać. Potem zaczęła tresować smoka. Kiedy uznała, że się z nim zaprzyjaźniła i umie na nim latać, postanowiła nadać mu imię. Nadała mu je w jej ulubionym języku, japońskim. Yūki Kasai co oznacza Odwaga Ogień. Potem odleciała na Yukim i tak znalazła się w Dragorum.
Smocze Galeony: 200 ❀
Autor: dragon245
___________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Imię: Yūki Kasai* (z jap.: Odwaga i Ogień)
Wiek: 49 lat
Płeć: Samiec
Rasa: Smok ognia
Garunek: Rogogon Węgierski
Garunek: Rogogon Węgierski
Cechy: Yuki to wyjątkowo uprzejmy smok, choć potrafi być nerwowy. Wygląda na bezlitosnego zabójcę, ale taki nie jest. Kocha tych, którzy kochają go. Uwielbia latać ze swoją kochaną Lydianne na grzbiecie. Nie jest wcale zły, choć by ochronić najbliższych potrafi nawet zabić.
~*~
Wysokość: 10 stóp (w kłębie)
Tresura: Poziom zaawansowany
Ogień: Parzące płomienie podobne do kłębów dymu
Zasięg plucia: 50 stóp
~*~
Ogień: Parzące płomienie podobne do kłębów dymu
Zasięg plucia: 50 stóp
~*~
Potomstwo: Nie ma
Partnerstwo: Nie ma
~*~
Historia poznania: Pewnego razu gdy Lydianne czytała na łące za lasem, Rogogon wyłonił się zza drzew. Dziewczyna przestraszyła się i odskoczyła, ale kiedy smok polizał jej rękę, postanowiła go pogłaskać. Potem zaprzyjaźniła się z nim i postanowiła nazwać go po japońsku Yuuki Kasai, co znaczy Odwaga i Ogień.
Właściciel: Lydianne Lucy Devine
Inne zdjęcia:
Inne zdjęcia:
* -w imieniu Yūki japońską literę "ū" można zastąpić tak: Yuuki
Subskrybuj:
Posty (Atom)