niedziela, 8 lutego 2015

Reaktywcja

Blog zostanie reaktywowany na moim aktualnym koncie bloggera i każdy będzie mógł dołączyć jeszcze raz. :)

Administartor

wtorek, 26 sierpnia 2014

Od Mariki

Nie mogę uwierzyć, że moi rodzice nie powiedzieli mi o tym, że jestem adoptowana. No ale nic, może mieli jakiś powód - pomyślałam. Szłam tak cały czas, tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się kawał drogi od mojego dotychczasowego domu.
Idąc polami, zauważyłam staruszkę podeszłam do niej.
- Dzień dobry - powiedziałam.
- Witaj - odpowiedziała mi starsza pani. - Dokąd idziesz dziewczynko - zapytała z dużym zaciekawieniem kobieta.
- Ja idę w stronę tamtych gór, wydają mi się one takie tajemnicze - odpowiedziałam.
- Co? W stronę gór? Wystrzegaj się ich - wykrzykiwała starsza pani
- Ale dlaczego ? - zapytałam, lecz nie otrzymałam odpowiedzi.
Staruszka tak jakby zniknęła, a ja mimo ostrzeżenia ruszyłam w stronę gór. Szłam tak bez przerwy 9 godzin. Gdy już do nich dotarłam byłam wyczerpana, więc ległam na trawie.
Rano obudziły mnie promienie słońca delikatnie muskające moją twarz. Leżałam tak mając jeszcze zaspane oczy, gdy nagle światło zniknęło z mojej twarzy, a pojawił się cień. Szybko spojrzałam na niebo lecz nie było nic, żadnej chmurki.
Wstałam, a w oddali ujrzałam lecącego smoka. Pobiegłam w tym kierunku. Moim oczom ukazał się wielki gad. Obserwowałam go zza kępy krzaków. Gdy nagle po moich nogach przebiegła mysz. Nienawidzę ich, więc wydarłam się na cały głos. Smok zauważył mnie i w jednej chwili rozwalił kępę za którą byłam schowana. Uciekałam, niestety smok zagonił mnie do szczeliny z której nie było wyjścia. Modliłam się, gdyż wiedziałam, że to będzie koniec.
Spojrzałam w niebo, a na nim ujrzałam sylwetkę drugiego smoka o białym umaszczeniu. Jedyne co pamiętam z tamtego spotkania to bitwę smoków oraz to, jak dostałam małym głazem w głowę, który spadł z urwiska nad szczeliną.
Obudziłam się leżąc na smoku. Nie wiedziałam dokąd lecimy i ile czasu, ale gdy dolecieliśmy do małej wioski zeszłam ze smoka, a on ukłonił mi się. Zrobiłam tak samo, po czym podeszłam do niego i podziękowałam za uratowanie życia poklepując go po grzbiecie.
- Nazwę cię Nefertiti - powiedziałam, a smoczyca popatrzyła się na mnie. W jej oku widziałam przyjazny błysk.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Zmiany, zmiany, ach te zmiany!

Dzień dobry, cześć i czołem! Administracja powinna powiadomić członków YDW o licznych przybyłych i nadchodzących zmianach (R.O. pkt. 1.5), oczywiście na lepsze! W tym celu powstaje ten post.

1. Już jakiś czas temu pojawiła się zakładka "OSADY" na zastępstwo dawnych "Jeźdźców". W podstronach możecie poczytać o osadach i ich nienależących od klany mieszkańcach. Znajdziecie też tam linki do formularzy poszczególnych postaci pochodzących z danych osad.

2. Od teraz w formularzach pojawi się nowy punkt: "Informacje z opowiadań". Znajdzie się tam każda ciekawostka o postaciach, którą można wywnioskować z napisanych przez nią lub innych opowiadaniach.

3. Zakładka "PRACA" ulegnie za jakiś czas licznym zmianom. Zostaną też wprowadzone nowe posady i limity oraz wymagania.

4. Niedługo też zmianom ulegną zakładki "TERENY" i "STWORZENIA".

5. Mogą zajść zmiany w zakładce czas, ale to nie jest pewne.

6. Członkowie mają prawo do wyboru rasy i gatunku smoka, gdyż sprawiało to administracji problemy (zdjęcie pasujące jakiemuś smokowi nie zgadzało się z jego innymi cechami)

7. I niespodzianka! Aby ułatwić odnalezienie się w świecie opowiadań raz na tydzień-dwa jeden z administratorów doda ciekawostkę dotyczącą ważnej rzeczy w naszym świecie. Będą one dotyczyć ludzi, smoków, historii, i innych ciekawych rzeczy. Pierwsza ciekawostka już za kilka dni.


Mam nadzieję, że zaakceptujecie zmiany
~ Melanka9000

P.S. Przypomina się iż smoki nie mówią. Błąd ten z opowiadania Kiry został skorygowany wprowadzeniem takiej zdolności mędrkom myślicielom. Inne smoki magii też mają swe zdolności.

niedziela, 24 sierpnia 2014

Marika


Imię: Marika
Nazwisko: Valentine
Pseudonim: Mari
Wiek: 16 lat
Płeć: Kobieta
Głos: Margaret - Wasted
 Praca: Opiekunka do dzieci
Osada: Południowa
Charakter: Marika jest spokojna, lubi od czasu do czasu z kimś pogadać. Łatwo wpada w złość, nie lubi narzucania jej się. Jest także nieśmiała, przez co ciężko jest jej nawiązać kontakt z innymi.
Smok: brak
~*~
Partner: szuka prawdziwej miłości
Dzieci: brak
~*~
Styl: Nie ma określonego stylu, lubi ubierać się wygodnie, ale też elegancko, nie nosi sukienek, zakłada je tylko kiedy zajdzie taka potrzeba.
Historia: Mieszkała z rodzicami była bardzo szczęśliwa, jednak któregoś dnia odkryła o sobie szokującą prawdę . Była sierotą, to wydarzenie tak nią wstrząsnęło, że postanowiła opuścić rodzinny dom i wyruszyć w świat.
Smocze Galeony: 200 ❀
Inne zdjęcia: brak
Autor: LadyRoszpunka

___________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Imię: Nefertiti
Wiek: -
Płeć: Samica
Rasa: Smok wody
Gatunek: Sierściuch rzeczny
Cechy: -
~*~
Wysokość w kłębie: 40 stóp
 Ogień: -
Zasięg plucia: 40 stóp
~*~
Tresura: Słaby
Potomstwo: Brak
Partnerstwo: Brak
~*~
Historia poznania: [KLIK]
Właściciel: Marika Valentine

Luki zostaną uzupełnione. [Problemy techniczne]

___________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Informacje z opowiadań:
  • Marika boi się myszy

sobota, 23 sierpnia 2014

Od Chrisa C.D. Lydianne


Po kilku godzinach zwiedzania wróciliśmy do osady.
-Tak w ogóle to gdzie ja mam mieszkać ?-Odezwałem się kiedy tylko zeszliśmy z smoków.
-Jest tu kilka wolnych domków. Możesz sobie jakiś wybrać. -Odpowiedziała jak zwykle z uśmiechem który odwzajemniłem. Po zwiedzeniu kilku z nich wybrałem. Był to mały domek z sypialnią, łazienką, kuchnią i salonem. Był już urządzony więc nie musiałem praktycznie nic robić, no może poza tym że musiałem kupić jedzenie, nowe ubrania itp.
-To może poduczysz mnie trochę ?-Zapytałem z nadzieją.

<Lydianne ?>

piątek, 22 sierpnia 2014

Od Luny

Jak zwykle przechadzałam się po lesie ze szkicownikiem i ołówkiem pod pachą. Ta "puszcza" była dla mnie drugim domem. Ile smoków tu poznałam i ile czasu spędziłam na przesiadywaniu tutaj. Jednak tym razem nie szukałam nikogo do rozmawiania, tylko do narysowania. Liczyłam na smoka motylego, ale nie ma ich dużo w naszym lesie.
-Hm... Może w górach znajdę Piorunomiota?- uśmiechnęłam się sama do siebie, a następnie przyspieszyłam kroku. Jakiś czas później, już wspinałam się na szczyt najwyższej góry. Była bardzo stroma, ale właśnie w takich odizolowanych miejscach smoki lubią przesiadywać.
Gdy już znalazłam się na szczycie, usiadłam na jednej ze skał by nie spaść w przepaść dzielącą dwie góry, na samym jej dnie była rzeka o kamiennym dnie. Była bardzo płytka, więc wpadnięcie do niej z tak dużej wysokości jak 645 metrów, byłoby śmiertelne. Smoki latały w powietrzu a ja szkicowałam ich ciała w locie przecinające przestrzeń. Gdy nagle coś popchnęło mnie i wypuściłam z rąk ołówek i szkicownik, a te z kolei upadły tuż przy samej przepaści. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Powoli podeszłam do szkicownika, uklękłam i podparłam się jedną ręką, a drugą sięgnęłam po przedmiot. Coś stuknęło mnie w plecy, przestraszona odwróciłam się szybko i pospiesznie wstałam, ale... Nie zauważyłam jak blisko przepaści byłam. Potknęłam się o kamień... I spadłam. Leciałam, jak smok nurkujący do wody.
Zaczęłam okropnie krzyczeć.
To już koniec- pomyślałam. Ale to nie był koniec. Zamknęłam oczy. Poczułam, że na czymś leżę. Widocznie śmierć dotknęła mnie bezboleśnie. Otworzyłam oczy by ujrzeć Niebiosa. I ujrzałam. Ale to były po prostu chmury i błękitne niebo. Nic innego. Spojrzałam, że wciąż na czymś leżę, a dopiero po chwili dostrzegłam, że to czyjś grzbiet, pokryty łuskami. Ze sztyletami wzdłuż. Rozejrzałam się na boki. Dwa ogromne skrzydła po obu stronach zwierzęcia.
Usiadłam na nim i odwróciłam się w stronę strony gada. Już wiedziałam co to jest. To smok.
-Ogniomiot Krótkopyski...- szepnęłam. Przejechałam ręką po jego gładkich, złotych łuskach. Był przepiękny. Ogromny i przepiękny. Na oko miał jakieś 35 stóp wysokości i może ze dwadzieścia metrów długości? Po chwili usłyszałam jego donośny ryk. Znaleźliśmy się w jakiejś dolinie. Smok pochylił się abym mogła z niego zejść.
Zrobiłam to i rozejrzałam się dookoła.
-Hmm... Ciekawe gdzie teraz jesteśmy?- spytałam sama siebie, a gad stojący obok mnie mruknął i wskazał pyskiem na tabliczkę z napisem "Green Lily". To jeden z lasów wyspy. Leży kilkadziesiąt metrów za zatoką Blue Silence. Usiadłam spokojnie na kamieniu obok tabliczki, a smok rzucił coś obok mnie. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam mój szkicownik i ołówek.
-Dziękuję- powiedziałam. Smok mruknął i położył się przede mną.
-A może chcesz żebym cię narysowała?- spytałam, a gad kiwnął głową i ułożył się ładnie, unosząc szyję. Zaczęłam szkicować. Po dwudziestu minutach, miałam jego ładny zarys, a dziesięć kolejnych minut zajęło mi zrobienie ładnych cienie i całkowite dokończenie rysunku. Pokazałam go ogniomiotowi, a on uśmiechnął się i spojrzał na mnie delikatnie. Miał duże, mądre oczy. Uwielbiam tę rasę, a w tym momencie miałam okazję przyjrzeć się z bliska osobnikowi właśnie tego gatunku. Smok patrzał mi w oczy, a ja jemu.
-Jesteś tu bardzo rzadki. Jeszcze nie widziałam twojego gatunku na naszej wyspie- rzekłam, a gad wskazał głową morze.
-Nie jesteś stąd?- spytałam. On pokiwał głową. Czyli przyleciał tu z daleka. Dobrze, że mnie zobaczył i mnie złapał. Inaczej byłabym już martwa.
-W takim razie skąd?- zastanawiałam się. Spojrzałam na gada, a on wstał i zamachał skrzydłami.
-Chcesz mnie tam zabrać? Ale musiałabym powiedzieć ojcu... Nie chcę go niepokoić- powiedziałam, więc smok pochylił się. Chciał żebym na niego wsiadła.
-Mam wsiąść? Polecimy do mojego ojca, a potem tam skąd jesteś?- w odpowiedzi smok pokiwał głową, więc usiadłam na jego szyi i złapałam się mocno, ponieważ rozłożył on obie pary swoich skrzydeł i wzbił się wysoko w powietrze. Kierowałam nim, aż w końcu znaleźliśmy się obok mojego domu. Mój tata widząc mnie siedząc na smoku wybiegł przed dom.
-Luna! Co ty robisz na... Ogniomiocie Krótkopyskim!?- zdziwił się. -Skąd on tu?- zapytał łapiąc się za głowę. Uśmiechnęłam się i wszystko wytłumaczyłam. Moi rodzice stwierdzili, że jestem dorosła i mogę robić co chcę. Dali mi dwie torby z niezbędnymi rzeczami. Następnego dnia z rana, zjadłam śniadanie, pożegnałam się z rodzicami, wsiadłam na smoka i odlecieliśmy.
W drodze zadawałam mu dużo pytań, a on odpowiadał. Pokazywał mi różne triki lotnicze oraz wiele ciekawych miejsc. Lecieliśmy wolno i swobodnie. Czasami wzlatywaliśmy ponad chmury, żebym mogła nacieszyć się tymi cudownymi chwilami.
-No więc smoku... Hm... Może nadam ci imię? Chyba, że już jakieś masz. Bo nie chciałabym zwracać się do ciebie nazwą twojego gatunku- powiedziałam. Gad zrobił pętlę w powietrzu i ryknął krótko. Zorientowałam się, że chyba nie ma imienia. Przecież był wolnym smokiem. Dzikim.
-Co powiesz na Cloudjumper? Bo złapałeś mnie zwinnie, a teraz pokazujesz mi chmury... Moim zdaniem ładnie, a twoim?- w odpowiedzi smok ryknął przyjaźnie.
-Świetnie! A więc Cloudjumper. Ile dni drogi dzieli nas od miejsca, w które mnie zabierasz?- Cloudjumper ryknął cztery razy. Czyli, że cztery dni. Po pięciu godzinach lotu, postanowiliśmy zatrzymać się. Znaleźliśmy niedużą wyspę. Zbudowałam dla siebie szałas z gałęzi.
Zatrzymaliśmy się tam na całą noc, a potem w dzień obaj uznaliśmy, że mogę trochę potresować Cloudjumpera. Robiłam to przez całą drogę.

***

W końcu dotarliśmy na wyspę, na którą mój smok mnie zabierał. Wylądowaliśmy na plaży. Zaraz potem przyleciał inny smok. Był to definitywnie Tygrysopas Piaskowy. Ze smoka zsiadła brunetka. Uśmiechała się miło. Podeszła do mnie.
-Hej, jestem Levander, a ty?- spytała.
-Luna Emily Lovegood- powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Witaj w Dragorum! A to twój smok? Jak ma na imię?
-To Cloudjumper- uśmiechnęłam się. Potem Levander pokazała mi wszystko, a ja postanowiłam zamieszkać  w łanym domku na obrzeżach Osady Północnej.

Od Kiry C.D. Fleur

Zobaczyłam, że Fleur szybko odlatuje. Zastanowiłam się dokąd jej się tak nagle spieszy. Podbiegłam czym prędzej do Saphiry, wsiadłam na nią i szybko poleciałam za dziewczyną.
- Dokąd lecimy ? - spytałam, gdy zrównałam się z Fleur
- Chce zobacyc moja dom. Buduja go na zlecenie Lavender - odpowiedziała i przyspieszyła, a ja za nią
Po kilku minutach byłyśmy na miejscu. Zobaczyłyśmy podstawy domku. Za kilka dni budowa ma być zakończona. Już teraz na zewnątrz było widać niektóre meble, które po budowie znajdą się w domu. Przyszły domek Fleur zapowiadał się ładnie. Dziewczyna podeszła do fundamentów. Przyjrzała im się, po czym poszła oglądać meble. Ja stałam tylko obok Saphiry i nic nie mówiłam.
- I jak ? - spytała po chwili Fleur
- Zapowiada się ładnie
- Oui. Zgadzam si


< Fleur ? >